Boris Johnson szykuje się do skoku na urząd premiera

Theresa May wystąpiła o odłożenie brexitu do 30 czerwca. Ale na czwartkowym szczycie w Brukseli przywódcy Unii na to się nie zgodzą. Czy premier przetrwa taką zagrywkę?

Aktualizacja: 20.03.2019 23:40 Publikacja: 20.03.2019 19:10

Boris Johnson – twarz twardej opozycji wobec pani premier

Boris Johnson – twarz twardej opozycji wobec pani premier

Foto: AFP

Scenariusz, którym podzielił się we wtorek z czytelnikami „Rzeczpospolitej" szef hiszpańskiej dyplomacji Josep Borrell, zdaje się spełniać co do joty. Reagując na list brytyjskiej premier, przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker ostrzegł w środę, że Unia następnego dnia odrzuci postulat Londynu.

– Moje wrażenie jest takie, że na szczycie w tym tygodniu nie będzie żadnych decyzji, ale prawdopodobnie będziemy musieli się spotkać w przyszłym tygodniu, bo pani May nie zdołała uzyskać jakiegokolwiek porozumienia czy to w parlamencie, czy w jej własnym gabinecie – oświadczył Luksemburczyk w wywiadzie dla radia Deutschlandfunk.

May tak naprawdę niczego więcej nie chce. Wystarczy, że w Brukseli usłyszy, iż każda zwłoka wykraczająca poza 1 lipca będzie oznaczała, że Brytyjczycy muszą wziąć udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Premier liczy, że to przestraszy najbardziej eurosceptycznych torysów i skłoni ich do zatwierdzenia umowy rozwodowej w trzecim głosowaniu planowanym na przyszły tydzień.

Aby postawić na swoim, May musiałaby jednak przekonać przynajmniej 75 deputowanych, którzy tydzień temu odrzucili jej propozycję. To nie będzie łatwe, bo 20 lub więcej posłów skupionych wokół byłego burmistrza Londynu Borisa Johnsona, a także 10 deputowanych z Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP) z Ulsteru w żadnym wypadku nie chce poprzeć umowy rozwodowej. Planu premier z pewnością nie poprze też lewicowa opozycja.

Ale porażka szefowej rządu też jest wliczona w kalkulacje, o których mówił Borrell. Bruksela liczy bowiem, że w takim wypadku uda się jeszcze przed końcem miesiąca zwołać kolejny szczyt Unii, na którym May wystąpi o znacznie dłuższą, nawet dwuletnią, zwłokę. W ujawnionym przez Reutersa dokumencie Komisja Europejska zaznacza jedynie, że w takim przypadku Londyn musiałby się tylko zobowiązać do wstrzymania się od udziału w debacie nad przyszłym budżetem Unii oraz obsadą ważnych stanowisk w unijnych instytucjach. To warunki, jakie ostatnio stawiał Paryż.

Dwuletnia zwłoka otworzyłaby jednak wiele możliwości rozwoju negocjacji w sprawie brexitu, łącznie z ponownym referendum i pozostaniem kraju na stałe we Wspólnocie. Laburzyści liczą, że w wyniku przedterminowych wyborów zdołają przynajmniej przeforsować znacznie łagodniejszą wersję rozwodu, łącznie z pozostaniem na stałe kraju w unii celnej z kontynentem, a nawet w jednolitym rynku. O wstępne głosowanie w tej sprawie już w przyszłym tygodniu wystąpił zresztą w środę jeden z najbardziej przychylnych integracji torysów Kenneth Clarke.

Ale cały plan zakłada, że May przetrwa jeszcze kilka tygodni u władzy. A to wcale nie jest pewne. Premier miała zostać wezwana w nocy ze środy na czwartek przed komitet 1922, w którym zasiadają mniej znaczący deputowani torysów. To zespół, w którym dominują nastroje antyunijne i podejrzenie, że premier, która przed referendum z 2016 r. opowiadała się za pozostaniem kraju w Unii, tak naprawdę chce storpedować brexit. Powołując się na bardzo precyzyjne dane portalu ConservativeHome, jeden z eurosceptycznych deputowanych Partii Konserwatywnej Ian Duncan Smith podał, że aż 78 proc. członków ugrupowania jest przeciwnych odkładaniu daty wyjścia z Unii nawet o kilka tygodni.

We wtorek „Rzeczpospolita" ujawniła, że grupa kilkudziesięciu torysów w Izbie Gmin z inicjatywy m.in. Daniela Kawczyńskiego myśli o wystąpieniu do Polski i innych krajów Unii o odrzucenie prośby May o zwłokę, co ostatecznie oznaczałoby, że Wielka Brytania wyjdzie z Unii bez żadnego porozumienia 29 marca.

Szanse, aby któraś z europejskich stolic podjęła się takiego zadania, są jednak niewielkie. Dlatego bardziej prawdopodobny jest „zamach pałacowy": próba wymuszenia przez konserwatystów dymisji May. Poufne negocjacje w tej sprawie zaczął już prowadzić Boris Johnson, ale także inny zwolennik twardego brexitu Dominic Raab.

Popularność Johnsona wśród szeregowych członków partii, którzy podejmują ostateczną decyzję, kto ma przewodzić ugrupowaniu, jest duża. Charyzmatyczny, choć też radykalny i demagogiczny, były szef brytyjskiej dyplomacji jest powszechnie uważany za jednego z nielicznych polityków Partii Konserwatywnej, którzy zdołaliby skutecznie stawić czoła równie radykalnemu liderowi Partii Pracy Jeremy'emu Corbynowi w razie przedterminowych wyborów w tym roku.

Perspektywa negocjowania z Johnsonem wywołuje jednak przerażenie w Brukseli. Pytany o to, co się stanie, jeśli May nawet w przyszłym tygodniu nie zdoła przeforsować w parlamencie swojej umowy, Juncker przyznał, że opcji jest wiele i niektóre są dość przerażające.

– W takim przypadku, przykro mi to powiedzieć, będziemy w rękach Boga. I sądzę, że nawet Bóg czasami osiąga granice cierpliwości – przyznał szef Komisji Europejskiej.

Scenariusz, którym podzielił się we wtorek z czytelnikami „Rzeczpospolitej" szef hiszpańskiej dyplomacji Josep Borrell, zdaje się spełniać co do joty. Reagując na list brytyjskiej premier, przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker ostrzegł w środę, że Unia następnego dnia odrzuci postulat Londynu.

– Moje wrażenie jest takie, że na szczycie w tym tygodniu nie będzie żadnych decyzji, ale prawdopodobnie będziemy musieli się spotkać w przyszłym tygodniu, bo pani May nie zdołała uzyskać jakiegokolwiek porozumienia czy to w parlamencie, czy w jej własnym gabinecie – oświadczył Luksemburczyk w wywiadzie dla radia Deutschlandfunk.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790