Nie wystarczy, że zlikwidują plastikowe sztućce i patyczki do uszu? Polska jest przeciw tym kaucjom, co zresztą zupełnie zrozumiałe. Wszak żyjemy w kraju, którego prezydent jako powód brexitu podaje zablokowanie przez Unię Europejską dostępu do nieekologicznych żarówek. W którym sortowanie śmieci często polega na podziale na te, które nadają się do palenia w dzień, i te bardziej dymiące do użycia w nocy, a z pozbyciem się zużytych opon nie ma problemu. Z tym że niekoniecznie trafiają one do firm zajmujących się recyklingiem.

Wydaje się zatem, że kaucje na plastik zostaną w Polsce przyjęte jako wyraz szaleństwa Brukseli i Strasburga razem wziętych. O dziwo, istnieje jednak druga strona medalu, a doświadczył jej przemysł piwowarski. Wydawałoby się, że w naszym kraju królują puszki i butelki, których nie można oddać do sklepu. Otóż nieprawda, według producentów piwa górą są butelki zwrotne, które wracają do nich w ponad 90 procentach. Tych procentów mogłoby być więcej, na przeszkodzie stoją jednak rozwiązania podatkowe, które zmuszają sklepy i sklepiki do przyjmowania tylu butelek, ile sprzedały. Stąd system karteczek i kwitków wydawanych przede wszystkim przez najmniejsze sklepy w celu uzyskania pewności, że oddawane butelki są właśnie ich.

Nie zmienia to faktu, że butelki zwrotne mają swoją wartość. Groszową, ale jednak. I w skali całego kraju tworzą olbrzymi obieg, istotny także z punktu widzenia ekologii. Branża wylicza, że butelka trafia do browaru od pięciu do siedmiu razy. Proszę sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby zapakować to morze piwa do puszek i butelek jednorazowego użytku.

Pomysł europosłów na kaucje na plastiki może mieć zatem sens również w polskich warunkach. Skoro mamy, delikatnie mówiąc, problem z budowaniem świadomości ekologicznej, nadajmy tym butelkom wartość. Znów groszową, ale budującą wielomilionowy obieg. Powinny jednak zostać spełnione co najmniej dwa warunki. Po pierwsze – dla handlowców musi być to opłacalne, żeby znów nie byli skazani na jakiś system kwitków i karteczek. A po drugie – trzeba zbudować system, który da pewność, gdzie te setki tysięcy ton plastiku trafią. Czy tam, gdzie trzeba, czyli do zakładów recyklingu, czy nie wiadomo gdzie, czyli na przykład do archaicznych pieców. Wtedy cała operacja z kaucjami nie będzie miała większego sensu.