Czegóż my tam nie mieliśmy. „Najnowsze badania potwierdzają: miękka margaryna może pomóc w obniżeniu ryzyka wystąpienia zawału serca", margaryna „obniża cholesterol, chroni przed udarami, reguluje profil lipidowy". Może tak, może nie, ale patrząc od strony rynku, pieniądze, i to spore, na reklamę wydają jej producenci, w większości potężne koncerny. Masło walczy o swoje bez takiego wsparcia.

Jednak ostatnio żar tej debaty jakby przygasł. A wraz z tym zaczął przygasać sam rynek margaryn, który zaczął się w Polsce systematycznie kurczyć. Świadczą o tym dane mówiące, że w ciągu najbliższych czterech lat jego wartość spadnie o 10 proc. Wygląda na to, że moda, stymulowana intensywnymi zabiegami marketingowymi, powoli się kończy, na cenzurowanym są utwardzone tłuszcze trans, wykorzystywane do produkcji niektórych jej rodzajów. Co więcej, masło zaczęło wyraźnie wygrywać w rywalizacji o etykietę „zdrowej żywności", korzystając z mody na bycie eko.

Ale nie oznacza to, że konsumenci, zdradziwszy margarynę, gremialnie powrócili do masła. Rynek oferuje dziś wiele różnych nowych smarowideł, które wcześniej były u nas mało znane. Klienci mają dziś znacznie większy wybór niż kiedykolwiek, a dzięki rosnącej świadomości w mniejszym stopniu ulegają też magii reklam. I niebawem może się okazać, że święta Bożego Narodzenia będą musiały zawrzeć z Wielkanocą koalicję przeciwko wielu innym atrakcyjnym świętom, które zyskują rosnące grono sympatyków.

Być może za jakiś czas to, co przez lata podnosiło atmosferę medyczno-kulinarnej debaty, okaże się mało znaczące. Ale nie bójmy się, na pewno znajdą się inne poważne kwestie, o które będziemy się spierać. Bo świat zmienia się szybciej niż nasza natura.