Poza CD Projektem w naszym kraju działa też jednak kilkaset innych studiów – od stosunkowo dużych do zaledwie kilkuosobowych. Cieszy fakt, że potrafią dostrzec rynkowe szanse – takie jak rosnąca popularność konsoli Nintendo Switch. Ten japoński produkt mocno namieszał na rynku. Wiele wskazuje, że będzie najlepiej sprzedającą się konsolą w tym roku i zostawi w tyle PS4 czy Xbox One. Polskie studia kują żelazo póki gorące i tworzą gry właśnie na Nintendo. Pozostaje życzyć Japończykom szczęścia – rosnąca sprzedaż ich konsoli jest wodą na młyn dla Polaków.

Jednak jak w każdym biznesie, nie warto popadać w hurraoptymizm. Historia pokazuje, że postawienie wszystkiego na jednego konia bywa błędem. Dlatego studia powinny mieć plan awaryjny i możliwość pozyskania przychodów również z innych segmentów. Do wyboru mają zasadniczo trzy platformy: konsole, komputery PC i urządzenia mobilne. Najszybciej rośnie ten ostatni segment. Szczególnie w krajach azjatyckich, które odpowiadają już za połowę globalnego rynku gier. Zdaniem sceptyków istnieje ryzyko, że Nintendo padnie ofiarą własnego sukcesu – zainteresowanie jego produktem jest bardzo duże, ale wraz z tym potrzebna jest duża podaż nowych tytułów, żeby zadowolić graczy. Pytanie, czy uda się tu osiągnąć równowagę.

Nintendo jest firmą o bogatej historii. Założono ją pod koniec XIX wieku. Miała wzloty i upadki, a jej właściciele próbowali szczęścia w różnych branżach – firma świadczyła m.in. usługi taxi i prowadziła sex-hotele. W ostatnich kilkudziesięciu latach skręciła w kierunku gier wideo. Wbrew licznym zarzutom pokazała, że nie boi się nowości, czego przykładem była chociażby gra „Pokemon GO" z elementami rzeczywistości rozszerzonej.