Sklepy z pamiątkami zastapią spożywczaki

Pracownicy korporacji oraz turyści coraz częściej nadają ton śródmieściom wielu polskich miast. Przy okazji windują ceny mieszkań. W najbliższym czasie raczej to się nie zmieni.

Aktualizacja: 25.04.2019 20:32 Publikacja: 25.04.2019 19:30

Sklepy z pamiątkami zastapią spożywczaki

Foto: Walter Herz

Wysokie ceny w śródmieściach polskich miast nie dziwią. Od dawna taki trend istnieje w innych państwach europejskich. Na ich tle nie wypadamy najgorzej. Centra polskich aglomeracji nie wymierają jeszcze po godzinach pracy, tylko tętnią życiem, choć, niestety, coraz częściej dzięki turystom wynajmującym mieszkania, a nie stałym mieszkańcom.

Na szczęście Gdańskowi czy Krakowowi daleko jeszcze choćby do Wenecji, w której zdecydowanie rządzą turyści. Ceny są tam bardzo wysokie, a zwykłe sklepy spożywcze to rzadkość. Królują sklepiki z pamiątkami, bo stałych mieszkańców jest już jak na lekarstwo. Ale Wenecja to skrajny przypadek.

Nie wolno zapominać, że w śródmieściach polskich miast wciąż dominują jeszcze budynki komunalne, w których mieszkania wynajmowane są za niski czynsz nieadekwatny do tego rynkowego. Od pokoleń mieszkają w nich te same rodziny. Bardzo często takie lokale bez wiedzy władz miast są podnajmowane za znacznie niższe kwoty, aniżeli obowiązują w wypadku luksusowych apartamentowców.

Natomiast komunalni lokatorzy mieszkają np. w domu pod miastem. I choć nie jest to legalna praktyka, to powszechna. Z reguły urzędnicy miejscy nie kontrolują, czy najemcy faktycznie mieszkają w lokalach komunalnych, czy też służą im one jedynie jako dodatkowe źródło dochodu.

Trend wyludniania się śródmieść nie dotyczy wszystkich miast, lecz tylko tych największych lub popularnych wśród turystów.

Jak będzie za kilka lat? Myślę, że stałych mieszkańców w takich miastach, jak Kraków czy Gdańsk, będzie ubywać na rzecz turystów. Jak grzyby po deszczu będą wyrastać również kawiarnie, bary, sklepy z pamiątkami.

W Warszawie natomiast ton coraz bardziej będzie nadawać zagłębie biurowe, które rozwija się w szybkim tempie na Woli, położonej w bliskim sąsiedztwie ścisłego centrum. Razem ze zwiększającą się liczba pracowników korporacji będzie rósł popyt na mieszkania, a tym samym ich ceny.

Znikać będą też systematycznie, co już teraz można zaobserwować, kolejne PRL-owskie bloki, a ich miejsce zajmą wieże ze szkła i metalu. Na razie jednak to zwykłe wróżenie z fusów.

Wysokie ceny w śródmieściach polskich miast nie dziwią. Od dawna taki trend istnieje w innych państwach europejskich. Na ich tle nie wypadamy najgorzej. Centra polskich aglomeracji nie wymierają jeszcze po godzinach pracy, tylko tętnią życiem, choć, niestety, coraz częściej dzięki turystom wynajmującym mieszkania, a nie stałym mieszkańcom.

Na szczęście Gdańskowi czy Krakowowi daleko jeszcze choćby do Wenecji, w której zdecydowanie rządzą turyści. Ceny są tam bardzo wysokie, a zwykłe sklepy spożywcze to rzadkość. Królują sklepiki z pamiątkami, bo stałych mieszkańców jest już jak na lekarstwo. Ale Wenecja to skrajny przypadek.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację