Wydatki w lodówce

Rzeczywistość dopadła plany rządu i z finansowych obietnic dobrobytu dla każdego udało się poskładać tylko dodatek na dziecko 500 złotych. Należy być zadowolonym, świadczy to o zwycięstwie realizmu nad chciejstwem.

Publikacja: 02.01.2016 19:09

Piotr Aleksandrowicz

Piotr Aleksandrowicz

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Jednak jeśli popatrzeć na to, jak szeroki jest program poprawiający demografię, to mamy pieniądze wystrzelone z kartacza w kosmos. Skutki demograficzne programu 500+ oszacowano na 278 tysięcy urodzeń więcej przez 10 lat. To mniej niż rodzi się dzieci co roku w sposób „naturalny". Wydatki budżetu mają zaś wynieść 242 mld zł, co daje jedno dodatkowe urodzenie za 870 tysięcy złotych.

To takie sobie dywagacje. Problemem budżetu będzie sfinansowanie programu w kolejnych latach. W 2017 roku potrzebne będzie kilkanaście miliardów złotych więcej - program trwa cały rok, a nie 9 czy 8 miesięcy. Nadto połowa dochodów finansujących program w 2016 roku w następnym roku znika – wpływy ze sprzedaży częstotliwości są jednorazowe.

Pewna część środków może objawić się z lepszej ściągalności podatków – 3, może 4 mld zł. Wprowadzenie wyższej trzeciej stawki PIT, np. 40-procentowej, mogłoby przynieść, powiedzmy, 2- 3 miliardy ekstra. Kolejne instytucje finansowe można objąć podatkiem od aktywów, np. aktywa OFE i aktywa funduszy inwestycyjnych; to też 1 -2 miliardy złotych. Ale w sumie – nadal brakuje.

Źródłem większych pieniędzy może być wzrost gospodarczy, jednak sam z siebie nie wystarczy. Potrzebne byłoby przynajmniej częściowe zamrożenie wydatków. Polska nigdy nie przeżywała prawdziwego zamrożenia wydatków, ani realnego, ani tym bardziej nominalnego. Przy 3-procentowym wzroście gospodarczym całkowite zamrożenie realne oznacza ok. 11 miliardów złotych rocznie, nominalne przy 2-procentowej inflacji – ok. 18 miliardów. To są wszystko rachunki na odwrocie koperty, nie mam modelu finansów publicznych, ale ministerstwo finansów ma i myślę, że już niedługo komputery, mimo zamrożenia, zaczną się przegrzewać. Tym bardziej, że niespodziewanie zamrożenie wydatków stało się bardziej realne po zmianie sposobu funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego. W nowych okolicznościach przyrody znacznie słabsza będzie tendencja do ochrony tak zwanych praw nabytych, która często usztywniała poziom wydatków z niekorzyścią dla równowagi budżetu.

Drugą przyczyną nieskuteczności prób mrożenia wydatków był wpływ różnych grup interesu. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że przynajmniej niektóre z nich zostaną ubezwłasnowolnione przez rząd PiS.

Pozostanie jednak najsilniejsza grupa nacisku, czyli sam rząd, wraz ze swoimi satelitami – związkami zawodowymi, firmami państwowymi, lobbystami pomocy społecznej (to przede wszystkim dziennikarze specjalizujący się dopominaniu o wydatki socjalne), programami wzmożenia patriotycznego etc.

W sumie nie mam jednak wątpliwości, że w 2017 roku uda się sfinansować pełnowymiarowy program 500 plus. Ale co z pozostałymi obietnicami? CIT 15 procent dla małych i średnich firm to niewielkie pieniądze, raczej setki milionów złotych niż miliardy, więc jest szansa na realizację. Podwyższenie kwoty wolnej? Ten projekt oznacza ubytek – według think tanku Cenea - ok. 21 mld złotych rocznie. A obniżenie wieku emerytalnego większe wydatki w postaci dotacji dla ZUS o 40 mld w cztery lata.

Kwota wolna pewnie zostanie obniżona, ale projekt potrwa 3 lata. Obniżenie wieku emerytalnego jest tak od czapy, że być może ktoś pozwoli mu umrzeć śmiercią naturalną. Jeśli nie, koszty ograniczy się szczegółami programu. A wzrost dotacji do ZUS częściowo można będzie można kompensować korzystając z zasobów OFE, np. dyskretnie zwiększając kwoty transferowane do ZUS z t.zw. suwaka bezpieczeństwa.

Im bardziej racjonalne będzie postępowanie rządu w różnych kwestiach budżetowych, tym trudniej będzie je atakować przez media i tym trudniej kwestionować przez Trybunał Konstytucyjny. A media publiczne lada dzień już atakować nie będą.

Jednak jeśli popatrzeć na to, jak szeroki jest program poprawiający demografię, to mamy pieniądze wystrzelone z kartacza w kosmos. Skutki demograficzne programu 500+ oszacowano na 278 tysięcy urodzeń więcej przez 10 lat. To mniej niż rodzi się dzieci co roku w sposób „naturalny". Wydatki budżetu mają zaś wynieść 242 mld zł, co daje jedno dodatkowe urodzenie za 870 tysięcy złotych.

To takie sobie dywagacje. Problemem budżetu będzie sfinansowanie programu w kolejnych latach. W 2017 roku potrzebne będzie kilkanaście miliardów złotych więcej - program trwa cały rok, a nie 9 czy 8 miesięcy. Nadto połowa dochodów finansujących program w 2016 roku w następnym roku znika – wpływy ze sprzedaży częstotliwości są jednorazowe.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację