W pierwszym kwartale 2020 r poziom zanieczyszczenia powietrza nad Rosją zwiększył się o 57 procent w ujęciu rocznym. Rosgidromet - państwowa inspekcja hydrologiczno-meteorologiczna odnotowała 44 przypadki wysokiego poziomu zanieczyszczenia powietrza (normy przekroczone kilkadziesiąt-kilkaset razy), pisze gazeta RBK. Tak trującego powietrza nie było nad Rosją od początku prowadzenia szczegółowych pomiarów, czyli od pięciu lat.

Najbardziej zanieczyszczone nie były największe miasta Rosji, ale regiony z przestarzałym postkomunistycznym przemysłem. Na czele znalazła się Buriatia, gdzie w Ułan-Ude i Selinginsku trują wielkie kombinaty celulozowo- papiernicze. Na drugim miejscu jest Zabajkale a na trzecim Kraj Krasnojarski. Tam winne są stare węglowe kotłownie i transport drogowy - w tych dalekowschodnich regionach zimy są długi, a kierowcy nie włączają silników w swoich autach, by nie zamarzły. Poważnie truje też rafineria Łukoilu w Uchcie stolicy Republiki Komi.

Eksperci są zdania, że nowe dane, to wynik zwiększenia liczby urządzeń pomiarowych. W rzeczywistości powietrze nad Rosją może być jeszcze bardziej zatrute i taki stan trwa od dziesięcioleci. Rosja jak i Polska od lat nie radzi sobie z zanieczyszczeniem powietrza. Federalny program „Czyste powietrze" zakłada, że do 2024 r do atmosfery trafi o 22 proc. zanieczyszczeń mniej niż w 2019 r.

Najnowsze dane z kwietnia i maja mówią o poprawie stanu powietrza, ale nie wynika to z inwestycji przemysłu w tym kierunku, ale z zastoju w gospodarce, spowodowanego pandemią. „Biorąc pod uwagę obecną sytuację, nie możemy liczyć na zwiększoną świadomość ekologiczną rosyjskiego biznesu. Ekologia zejdzie u przedsiębiorców na drugi plan, wobec bardziej fundamentalnego problemu jakim będzie po prostu utrzymanie własnego biznesu - ocenia Jelena Trubnikowa szefowa audytorsko-badawczej firmy Finexpertiza.