Faktury z dużym poślizgiem

Co trzecia mała czy średnia firma dostała już kilka tygodni temu sygnał, że z terminami regulowania płatności może być kiepsko. A problem będzie narastał, bo teraz mówi już o tym 60 proc. firm.

Publikacja: 13.04.2020 21:00

Faktury z dużym poślizgiem

Foto: Adobe Stock

Obawa o płynność finansową to obecnie jedno z największych wyzwań stojących przed firmami w Polsce. Z badania dla BIG Infomonitor, jakie poznała „Rzeczpospolita", wynika, że już na samym początku obecnego kryzysu związanego z epidemią co trzecie mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwo usłyszało od odbiorców, że nie dostanie należności. Obecnie już 57 proc. firm uważa za prawdopodobne, że będzie musiało wstrzymać płatności, aby ratować siebie. Wśród firm najmniejszych, zatrudniających do dziesięciu osób, uważa tak aż 65 proc. ankietowanych.

Brakuje pieniędzy

– Niektóre z opóźnionych płatności będą naturalnym zjawiskiem wynikającym z realnych kłopotów firm, ale część kontrahentów nie zapłaci z egoizmu. Część przez zapobiegliwość i w trosce o własny biznes zatrzyma gotówkę na koncie na wszelki wypadek – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.

W przypadku firm handlowych wyjaśnienie jest proste: poza sklepami z żywnością czy drogeriami pozostałe są w większości zamknięte. Dlatego firmy odcięte są od dopływu gotówki, co automatycznie oznacza, że ich dostawcy i inni partnerzy biznesowi też nie dostaną należności. – Obecnie zatrudniamy blisko 150 osób i pomimo znaczącego spadku przychodów, nadal musimy ponosić koszty stałe w postaci m.in. składek na ubezpieczenie zdrowotne i emerytalne, utrzymania maszyn oraz wszystkich miejsc pracy – mówi Dariusz Krajda, prezes firmy Gabriella, zajmującej się produkcją wyrobów pończoszniczych.

– Problemy zaczęły się, zanim doszło do zamknięcia sklepów, część kolekcji wiosennej już tam trafiła. Teraz oczywiście płatności za towar nie ma, a jako sektor nie jesteśmy w stanie sobie pozwolić na utratę tak ważnej części obrotów – mówi Aleksandra Krysiak, dyrektor PIOT Związek Pracodawców Przemysłu Odzieżowego i Tekstylnego.

Bez ostrej windykacji?

Z badania wynika, że o ile sektor produkcyjny jest jednym z najmocniej zagrożonych, jeśli chodzi o spodziewane problemy z regulowaniem płatności, to największe wystąpią w przypadku usług. Te firmy są w zasadzie zupełnie odcięte od dopływu gotówki, gastronomia posiłkuje się sprzedażą z dostawą i na wynos, ale to mała część biznesu. – Część restauracji zamknęła się zupełnie, ale wiele innych, które nie realizowały wcześniej dowozów, zaczęła świadczyć takie usługi. Oznacza to, że przy takim samym popycie mamy większą podaż usługi – mówi Grzegorz Aksamit, wiceprezes firmy Stava, zajmującej się realizacją dostaw posiłków. – Nasza sieć po pierwszym spadku obrotów zaraz po ogłoszeniu obostrzeń w funkcjonowaniu gastronomii wróciła już do poziomu sprzed kryzysu – dodaje.

Są jednak sektory, które zupełnie utraciły możliwość prowadzenia działalności, z usługami na czele. Salony fryzjerskie czy kosmetyczne działać nie mogą, a nawet przed formalnym zakazem klientów było tak mało, że wiele już wtedy zdecydowało się na zamknięcie. Podobnie mocno odczuły to firmy szkoleniowe, które zwykle od marca do czerwca mają najwięcej pracy.

– W tym roku, jeżeli ktoś ma przetrwać, musi liczyć się z pokryciem finansowania firmy do września – mówi Piotr Piasecki, prezes Polskiej Izby Firm Szkoleniowych. – Od początku roku przedsiębiorcy pokrywali koszty sprzedaży i organizacji przedsięwzięć, mając zagwarantowane uregulowanie zobowiązań w ustalonym w umowie czasie. Co więcej, sami zawierali na rzecz klienta umowy ze swoimi podwykonawcami, których teraz nie będą w stanie dotrzymać – dodaje. Jak wynika z przeprowadzonego przez izbę badania, jeszcze przed ogłoszeniem tarczy, 55 proc. firm z branży obawiało się opóźnień w płatnościach za zrealizowane już usługi, a 29 proc. przewidywało własne problemy związane z rozliczeniami z dostawcami.

Jednocześnie w badaniu BIG Infomonitor co trzeci przedsiębiorca deklaruje, że teraz będzie bardziej wyrozumiały w upominaniu się o swoje należności, a bardziej rygorystycznie je odzyskiwać chce tylko 16 proc.

Grzegorz Pilch prezes VRG (m.in. marki Vistula, Wólczanka, W. Kruk)

Gospodarka jest zamrożona i przepływy finansowe znacznie spowolniły. Każda wydawana złotówka jest uważnie oglądana. Branże takie jak nasza zostały odcięte od dopływu kapitału obrotowego, więc w oczywisty sposób problemy z regulowaniem zobowiązań u dostawców już się pojawiły. W naszym przypadku ze strony dostawców też widać większą elastyczność, ponieważ dzisiaj przyszłe kontrakty są obniżane i renegocjowane. Nieustępliwą oraz ostrą postawą, jeśli chodzi o terminy regulowania obecnych zobowiązań, można wiele stracić w kontekście współpracy w przyszłości czy wręcz ją uniemożliwić, dlatego przeważa postawa otwarta.

Obawa o płynność finansową to obecnie jedno z największych wyzwań stojących przed firmami w Polsce. Z badania dla BIG Infomonitor, jakie poznała „Rzeczpospolita", wynika, że już na samym początku obecnego kryzysu związanego z epidemią co trzecie mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwo usłyszało od odbiorców, że nie dostanie należności. Obecnie już 57 proc. firm uważa za prawdopodobne, że będzie musiało wstrzymać płatności, aby ratować siebie. Wśród firm najmniejszych, zatrudniających do dziesięciu osób, uważa tak aż 65 proc. ankietowanych.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjadą na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie