- Politycy poszczególnych kadencji, chcąc rozwiązać jakieś problemy komplikują prawo podatkowe. To tworzy luki w prawie podatkowym, które zaczyna wykorzystywać coraz więcej przedsiębiorców. Z luki robią się bramy, a akceptowalna optymalizacja przeradza się w oszustwa na podatkach. Wówczas władza podatkowa wstecznie reinterpretuje prawo podatkowe, żeby zagrabić to, co było zagrabione. Taki cykl powtarza się regularnie. Trzeba radykalnie uprościć prawo podatkowe, żeby nie było tych luk – mówił. - Trzeba zawrzeć nową umowę społeczną pomiędzy władzą, a obywatelami i przedsiębiorcami. Wtedy byłaby pewność działalności gospodarczej – dodał.
Dobrowolski zaznaczył, że upraszczając to prawo przedsiębiorcy będą mogli spokojnie planować, inwestować i rozwijać gospodarkę.
- Firmy stosujące innowacje i rozwijające postęp technologiczny są bardziej ryzykownymi przedsięwzięciami. Jak dołożymy im ryzyko zewnętrzne wynikające z otoczenia prawno-podatkowego, będziemy mieli mniej firm podejmujących ryzykowne działania. Tracimy to, co rozwija gospodarkę. Innowacyjne działania są w Polsce rzadziej podejmowane, bo funkcjonujemy w bardziej ryzykownym otoczeniu – wyjaśnił.
Z badań wynika, że potencjalni Polscy przedsiębiorcy niespecjalnie myślą o rozwoju biznesu. Nie ma parcia, żeby stworzyć wielką firmę.
- To wynik dwóch rzeczy: oczekiwań społecznych i możliwości. Nie ma nic złego w tym, że część przedsiębiorców zakłada małe firmy, które są dla nich alternatywą do pracy na etacie. Niektórzy wolą nie mieć szefa, być sobie sterem, żeglarzem i okrętem - tłumaczył Dobrowolski. Przyznał, że pewna część, mniejsza niż w innych krajach, rozwija się do firm średnich, większych i dużych. - Sporo ludzi wybiera przedsiębiorczość, bo są do tego zmuszeni. Lepiej, żeby pracowali w swoich firmach niż siedzieli na bezrobociu. Nic złego w tym, że nie mogą rozwinąć wielkich korporacji – dodał.