RPO wskazuje, że w czasie zeszłorocznego „zgromadzenia cyklicznego" - Marszu Niepodległości doszło do naruszeń prawa, a śledztwa w tej sprawie nie zostały zakończone. Nie udało się zidentyfikować np. osób, które niosły rasistowskie i nienawistne transparenty. Wojewoda mazowiecki stał jednak na stanowisku, że mimo iż Konstytucja gwarantuje prawo tylko do pokojowych zgromadzeń, to on nie ma żadnej możliwości, by powstrzymać kolejny marsz, nawet taki który niesie ryzyko naruszenia prawa.
Czytaj także: Pułapka na demonstracje
Teraz władze w miejsce marszu chcą organizować zgromadzenie państwowe. Rzecznik przypomina także, że choć ustawa Prawo o zgromadzeniach wyłącza spod swego działania zgromadzenia organizowane przez władze państwowe i kościoły, to nie ma przepisów, które wskazywałyby, jak postępować w wypadku kolizji zgromadzeń organizowanych przez obywateli i przez przedstawicieli państwa.
Przepisy o zgromadzeniach cyklicznych(art. 26b ust. 1 ustawy Prawo o zgromadzeniach) zostały wprowadzone dwa lata temu, w momencie gdy jedna grupa obywateli organizowała przemarsze upamiętniające co miesiąc katastrofę smoleńską, a inni obywatele protestowali wobec takiej formy upamiętnienia katastrofy i jej ofiar.
Przepisy o zgromadzeniach cyklicznych uniemożliwiły te kontrdemonstracje, bowiem zakazały organizowania zgromadzeń w odległości mniejszej niż 100 m od zgromadzenia cyklicznego. Od tego momentu organizowanie kilku demonstracji w jednym miejscu nie jest możliwe, o ile jeden z organizatorów uzyskał decyzję wojewody, że jego zgromadzenie jest cykliczne.