Dlaczego ciągle nie wykorzystujemy w Polsce synergii, jaka mogłaby wynikać z efektywnej współpracy nauki i biznesu? Jak zmienić tę sytuację? Jak taka współpraca mogłaby się przełożyć na poziom innowacyjności gospodarki? W jaki sposób obecne wyzwania zmienić w szanse rozwoju? Te zagadnienia znalazły się w centrum debaty „Polska nauka i polski biznes mogą iść razem. Jak otworzyć im drzwi?”, która odbyła się w Salonie „Rzeczpospolitej” podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Spojrzenie nauki

Dr hab. Paweł Poszytek, ekspert w zakresie systemów edukacyjnych, zauważył, że podobnie jak w innych krajach także w Polsce są przykłady zarówno współpracy uczelni z biznesem, jak i jej braku. W odpowiedzi na potrzeby rynku pracy i przedsiębiorców uczelnie przygotowują np. kadry na szybkich kursach. – Inne kraje, szczególnie USA, wypadają tu lepiej, bo u nas niestety ciągle jeszcze dominują MBA, które trwają długo, a wokół nich gromadzą się też różne czarne chmury – powiedział. – Przykładem jest Stanford, który ma bardzo bogatą ofertę szybkiego – kilkutygodniowego, maksymalnie kilkumiesięcznego – dokształcania kadr w różnych obszarach. Oczywiście w Polsce mamy przykłady współpracy nauki z biznesem przy badaniach czy wdrażaniu różnych pomysłów. Niemniej np. w USA, jeżeli już kładzie się nacisk na jakąś formę współpracy, to idą za tym potężne środki. My mamy dużo środków z UE, ale one się rozkładają na wiele różnych projektów.

– Najbardziej efektywna współpraca, która np. w USA jest powszechna, a w Polsce o niej nie słyszałem, polega na tym, że absolwent danej uczelni, który odnosi sukcesy w biznesie, przeznacza kilkaset milionów dolarów, a czasem są to kwoty idące w miliardy, na nową katedrę czy nawet nowy wydział. Tak wyglądają tam długoterminowe inwestycje biznesu w naukę. U nas tego nie ma, a dopiero z tak dużej masy krytycznej powstają realne projekty, które mają się szansę obronić w zglobalizowanym świecie. Bo dziś nie wystarczy sam pomysł, na przebicie się potrzebne są jeszcze potężne środki – powiedział ekspert.

Zdaniem Roberta Greya, kanclerza Uniwersytetu Warszawskiego, współpraca polskiej nauki z polskim biznesem nie jest czymś nowym, choć jej skala nie jest wystarczająca ze względu na pewne przeszkody.

– Mamy brak wspólnego języka i wspólnych celów. Uczelnie są bowiem premiowane za publikacje czy indeksy cytowań, które dla świata biznesu nie mają znaczenia, nie mają również przełożenia na gospodarkę. Dla nas to jest z kolei najistotniejsze. Gdy po drugiej stronie mamy biznes, który oczekuje szybkich rozwiązań, dostosowanych do warunków rynku, to okazuje się, że te światy mówią zupełnie innymi językami, w innych rytmach i mają inne mierniki sukcesu. To pewien dysonans, który nie pozwala tej naturalnej współpracy osiągnąć efektywności dla gospodarki – stwierdził Robert Grey.

Z perspektywy osoby, która ma także doświadczenie w sektorze prywatnym, zauważył, że w Polsce „mamy pewną fragmentaryzację strukturalną”. Brakuje instytucji pośredniczących, które pozwalają nie tylko na budowę relacji między ludźmi, ale są również oparte na celach wdrożeniowych, na szybkiej ścieżce od laboratorium do prototypu, a potem do wdrożenia, czyli elementu rynkowego, który jest najbardziej istotny.

– W krajach, które mają najlepsze przykłady wdrożeń innowacji, takich jak Izrael, Niemcy czy wspomniane Stany Zjednoczone, tego typu instytucje pomostowe są kluczowe dla tworzenia warunków do efektywnej współpracy nauki i biznesu – powiedział kanclerz UW. – Językiem, który może połączyć świat nauki z biznesem i przyspieszyć ich współpracę, może być sztuczna inteligencja – dodał.

Prof. Marek Gorgoń, prorektor ds. nauki, AGH Kraków, zwrócił uwagę na różnice w sytuacji Polski i wymienionych krajów. My budujemy swoją pozycję od transformacji, USA są na najwyższym poziomie rozwoju – z gospodarką budowaną od dekad, zasobną w kapitał i fundusze inwestycyjne.

– Dopiero od kilku lat pojawia się u nas kapitał lokalny i zagraniczny, zainteresowany zlecaniem działań innowacyjnych na uczelniach. Dzieje się tak po pierwsze dlatego, że dużo wygodniejszy jest serwis, który jest stosunkowo blisko przedsiębiorcy. Po drugie, polski rynek pracy jest bardzo atrakcyjny. A po trzecie, jako kraj jesteśmy już na tyle rozwinięci kapitałowo i organizacyjnie, że będziemy potrafili to zrobić – wymieniał prorektor AGH.

Jak reaguje sektor nauki? – Mamy w nim nie tylko uczelnie, ale też instytuty branżowe, Sieć Łukasiewicz, Instytut Polskiej Akademii Nauk. Na uczelniach następuje pewien postęp, któremu bardzo sprzyja program „Inicjatywa doskonałości – uczelnia badawcza”. Dzięki niemu możemy wyposażyć uczelnie w lepsze urządzenia, mamy kontakty ze światem i czerpiemy pewne wzorce. Trzeba też powiedzieć, że każdy z nas jako naukowiec ma na uwadze zakres związany z innowacją czy wdrożeniem – podkreślił prof. Gorgoń.

Jak zbliżać świat nauki i biznesu? Wyzwanie systemowe polega na znalezieniu funduszy i instytucji, które mogą wypełnić lukę między stopniem zaawansowania innowacji, jaki mogą zapewnić uczelnie, a znacznie wyższym oczekiwaniem po stronie gospodarki. – Ta przestrzeń może zależeć od agencji tworzących fundusze grantowe. Jest to raczej obszar projektowy, niedotyczący jeszcze produkcji. Dziś na rynku mamy tu dwie najważniejsze agencje, czyli Narodowe Centrum Nauki oraz Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR). Potrzeba np., by NCBR rozszerzyło swój profil działania lub też stworzenia agencji branżowej, która by wypełniła istniejącą lukę – tłumaczył prof. Gorgoń.

Perspektywa biznesu

Grzegorz Byszewski, public policy partner w Roche Polska, stwierdził, że patrząc od strony ekonomicznej, „jesteśmy skazani na współpracę”. – Polska jest szóstą co do wielkości gospodarką UE, spodziewamy się, że do końca roku będzie 20. na świecie. W tej chwili dalszy rozwój jest możliwy tylko dzięki innowacjom, a one zawsze będą powstawały na styku biznesu i nauki. W Polsce obok wymienionych luk finansowej i organizacyjnej mamy też lukę kulturową. Jako biznes i nauka nie potrafimy tak do końca ze sobą rozmawiać, choć myślę, że nieśmiało się tego uczymy. Wina jest po obu stronach. My nie zawsze potrafimy dobrze zdefiniować i zrozumieć potrzeby uczelni. I mam wrażenie, że czasem my nie jesteśmy rozumiani. Musimy się spotkać przy współpracy w ramach różnych partnerstw publiczno-prywatnych, po to, by móc wspólnie opracować innowację, skomercjalizować ją i dalej rozwijać – powiedział Grzegorz Byszewski.

Przedstawił też konkretny przykład efektów takiej współpracy. – Roche Polska jest partnerem największej komercjalizacji w Polsce we współpracy z Uniwersytetem Warszawskim, mam na myśli wynalazek pana prof. Jacka Jemielitego. Jesteśmy jednym z pierwszych partnerów programu wdrożeniowego, wspólnie z Uniwersytetem Łódzkim. W zeszłym roku podpisaliśmy umowę z Uniwersytetem Gdańskim, gdzie chcemy testować najnowsze technologie we współpracy z polską uczelnią. Chcemy, by najnowsze wyroby medyczne, leki, które powstają w laboratoriach wynalazców, przyjechały tutaj. Polska jest jednym z dwóch ośrodków w Europie, który będzie testował te wynalazki i uczył się, jak je dopasować do potrzeb pacjenta – podkreślił Grzegorz Byszewski.

Wojciech Dąbrowski, prezes Polskiego Holdingu Rozwoju (PHR), wskazał, że obie strony muszą zrozumieć wzajemne cele oraz możliwości, wskazać bariery, zdefiniować ryzyka i tworzyć mieszane zespoły, ale też biznes powinien nagradzać naukę za udział we wspólnych przedsięwzięciach, nie tylko z tytułu wykonanych prac, ale też w związku z sukcesem określonych opracowań.

Jak mówił, wszystkie wspomniane w debacie instytucje są superważne, bo bez nich tego typu współpraca się nie uda, ale na poziomie praktycznym kluczowe jest nie tylko ścisłe zarządzanie projektami, ale też przyspieszenie działania, realny duch i poczucie współtworzenia i współuczestniczenia w projekcie.

– W takiej współpracy liczy się nie tylko zamówienie i potem praca naukowo-badawcza. Potrzebna jest dyskusja, może pewna korekta potrzeb czy możliwości. A wreszcie, co bardzo ważne – doprowadzanie do zdolności produkcyjnej i umiejętności projektowania pod kątem ceny. Tak abyśmy nie doprowadzali tylko do wytworzenia pewnego dobra, nawet bardzo istotnego, ale takiego, którego rynek nie będzie w stanie przyjąć – mówił prezes PHR.

Wskazał jeszcze jeden czynnik, który spowoduje przyspieszenie współpracy obu stron. – To sytuacja geopolityczna i zmieniające się zapotrzebowanie związane z naszym bezpieczeństwem. To bardzo szybko wymusi na nauce i przemyśle znalezienie rozwiązań, które zapewnią bezpieczeństwo społeczeństwu – uważa Wojciech Dąbrowski.

Badania–Rozwój–Biznes

Debata podczas EKG stanowiła wstęp do nowego projektu „Rzeczpospolitej”, który będzie dotyczył relacji świata polskiej nauki i świata polskiego biznesu. Jak zmienić istniejącą sytuację? Jak stworzyć warunki do tego, by te relacje były bardziej efektywne niż obecnie zarówno dla obu stron, jak i w końcowym efekcie – działały dla dobra polskiej gospodarki i rozwoju całego kraju. Nasz projekt, który wystartuje w drugiej połowie maja, będzie obejmował szereg działań, między innymi publikację dużego raportu poświęconego tej tematyce. Do współpracy, stawiania pytań i poszukiwania efektywnych rozwiązań zaprosimy stronę rządową, biznes, świat nauki, a także ekspertów. Naszym celem jest wspólne wypracowanie konkretnych postulatów, których realizacja pozwoli na zwiększenie poziomu innowacyjności polskiej gospodarki z korzyścią dla wszystkich.—mp