Kredyty frankowe nie są udzielane od 2012 r.
- Coraz częściej klienci wygrywają w sądach, wcześniej było inaczej. To, że bank został uprawniony, żeby ustalać kurs zostaje uznawane przez sądy za klauzulę niedozwoloną. Z umowy, gdzie jedna wartość była w walucie, druga w złotym, zniknął jedyny łącznik między tymi wartościami, czyli odniesienie do tabeli kursowej banku - mówił Powierża.
W sytuacji kredytów indeksowanych banki zaczęły stwierdzać, że jest to kredyt złotowy.
- Pierwsza polska sprawa związana z tego typu kredytami trafiła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wyrok oczekiwany jest we wrześniu. On niewiele zmieni, bo szczegółowe zastosowanie polskiego prawa cywilnego zostaje w rękach lokalnych sądów – tłumaczył gość.
Ważne jest jedno z pytań zadane trybunałowi. - Ono może zamknąć jedyną furtkę jaką widzą przed sobą banki. Skapitulowały jeżeli chodzi o obronę zapisów odwołań do tabeli kursowej. Teraz chodzi o to, co zrobić z umową po wyeliminowaniu tych klauzul niedozwolonych. Wg. orzecznictwa trybunału sądy nie mogą uzupełnić treści umowy. Linią obrony banków jest odwoływanie się do ogólnych reguł prawa, ustalonych zwyczajów i próba zastąpienia niedozwolonej klauzuli kursem banku centralnego. W opinii rzecznika nie można tak zrobić. W praktyce otwiera drogę do przewalutowania kredytów po kursie udzielenia na złotych - mówił Powierża.
Ciężar tej sprawy dla banków został wyliczony na ok. 60 mld zł.
- Mówimy o olbrzymim, teoretycznym obciążeniu, gdyby wszyscy klienci poszli do sądów i wygrali - ocenił Powierża.
Zaznaczył, że rynek żyje niepewnością, stąd presja na kursy polskich banków w ostatnim czasie. Inwestorzy miotają się pomiędzy różnymi scenariuszami rozwoju wypadków. Może tylko zostaniemy postraszeni tym problemem, a może czeka nas poważny problem.
- Kurs franka, który przekroczył 4 zł, zachęca klientów, żeby pójść do sądów. Ciężar kredytu rośnie, więc potencjalna wygrana ma większą wartość – przyznał gość.