Sam Woods, zastępca prezesa Banku Anglii, ujawnił podczas prelekcji w Londynie, że jego „unijni koledzy" ostrzegli prezesa „dużego zagranicznego banku", że po brexicie dojdzie w Wielkiej Brytanii do znacznego zaostrzenia regulacji finansowych. Ostrzejszego kursu wobec bankierów będzie się domagała opinia publiczna. – Dano mu do zrozumienia, że lepiej przenieść więcej operacji do Paryża, Frankfurtu lub Dublina, gdzie sprawy będą łatwiejsze – mówił Woods.

Czytaj także: Konsekwencje twardego brexitu dla banków

Zastępca prezesa Banku Anglii zwrócił uwagę, że w oficjalnych rozmowach z jego instytucją unijni oficjele jak dotąd zawsze dawali wyraz obawom, że po brexicie Wielka Brytania poluzuje regulacje finansowe, ale bankierów z londyńskiego City nieoficjalnie straszą, że brytyjskie władze dokręcą im regulacyjną śrubę. – Żaden z tych scenariuszy nie jest prawdopodobny – przekonywał Woods. W Banku Anglii jest on odpowiedzialny m.in. za regulacje sektora bankowego. Jego zdaniem nie ma obecnie potrzeby przeprowadzania żadnych większych zmian regulacyjnych, gdyż doprowadziłoby to tylko do chaosu. Opinia publiczna nie jest zaś obecnie zainteresowana zaostrzaniem polityki wobec banków i nie będzie, jeśli nie dojdzie do kolejnego wielkiego kryzysu w sektorze.

Nie jest tajemnicą, że unijnym regulatorom zależy na tym, by po brexicie jak największa część biznesów banków z londyńskiego City przeniosła się do centrów finansowych wewnątrz UE. Centra te mocno rywalizują o przyciągnięcie banków do siebie. Firma doradcza EY szacowała w marcu, że w „bliskiej przyszłości" z powodu brexitu zostanie przeniesionych 7 tys. miejsc pracy z londyńskiego City do państw Unii Europejskiej.

W sprawie brexitu wciąż panuje duża niepewność. Data wyjścia Wielkiej Brytanii z UE została przesunięta na 31 października 2019 r. (z możliwością wcześniejszego wyjścia). Nadal jednak nie wiadomo, na jakich warunkach to nastąpi. W piątek załamały się rozmowy pomiędzy premier Theresą May a opozycyjną Partią Pracy w kwestii poparcia brexitowej umowy. Premier May zgodziła się wcześniej, że w czerwcu rozpoczną się rozmowy w sprawie jej zastąpienia nowym premierem.