Związek Banków Polskich wskazuje, że klienci banków złożyli do tej pory około 200 tys. wniosków o wakacje kredytowe, a firmy – około 10 tys. Prawdopodobnie liczba wniosków jest znacznie większa.
Początkowy entuzjazm
Wiele wskazuje na to, że ZBP nie uwzględnia wszystkich banków w swoich statystykach. Poza tym różne banki w różny sposób definiują złożenie wniosku, a ponadto część klientów – gdy uświadamia sobie, że odroczenie spłat kredytu nie jest darmowe – rezygnuje (według naszych informacji może to dotyczyć nawet kilku procent wniosków) i trudno ocenić, ile osób faktycznie korzysta z zawieszenia spłaty rat.
– Początkowo otrzymywaliśmy nawet kilka tysięcy wniosków dziennie, z czasem zainteresowanie wyraźnie zmalało. Łącznie do wtorku wnioski złożyło około 33 tys. klientów. Możliwością odroczenia spłaty kredytu zainteresowani są głównie klienci indywidualni, korzystający z kredytów gotówkowych, ratalnych i samochodowych. Mniejszą grupę, około 25 proc., stanowią klienci hipoteczni. Mikroprzedsiębiorcy to niecałe 15 proc. wnioskujących – mówi Tomasz Dymowski, dyrektor w BNP Paribas Banku Polska.
Podobne wnioski płyną z innych ankietowanych przez nas banków, które rozpoczęły oferowanie wakacji kredytowych mniej więcej dwa tygodnie temu: pierwsze dni przyniosły dużą falę wniosków, która później wyraźnie zmalała. Dominują te dotyczące kredytów gotówkowych, a hipoteczne to 10–30 proc. Mały udział hipotek może się wydawać zaskakujący, ale łącznie tych kredytów jest znacznie mniej – czynnych jest niecałe 2,4 mln, tymczasem konsumenckich banki udzielają co roku prawie 7,5 mln). W niektórych bankach duży odzew był wśród frankowiczów i to tych o dobrej sytuacji finansowej, co – jak tłumaczą bankowcy – może wynikać z tego, że liczą na spadek kursu franka za parę miesięcy i wznowienie spłaty wtedy.