Polska 2050 zyskuje w kolejnych sondażach, wyprzedzając Platformę Obywatelską. Teraz Donald Tusk wraca, żeby ratować PO, której poparcie zbliża się do wyniku Konfederacji.

PO może odkuć się głównie kosztem partii Szymona Hołowni. A ten wysyła sprzeczne sygnały. Wyśmiewa powrót Tuska, mówiąc w TVN24, że opozycja nie potrzebuje powrotu mesjasza i patrona, ale w rozmowie z „Rzeczpospolitą" przyznaje, że regularnie spotyka się i rozmawia z byłym szefem PO.

Szef Polski 2050 deklaruje, że jest otwarty na współpracę z PO. Podobnie sytuacja wygląda w drugą stronę. Problem w tym, że oba ugrupowania walczą o ten sam elektorat i o to, kto będzie samcem alfa w tej relacji. Tylko że na bratobójczej walce opozycji zyska PiS. A przecież nadrzędnym celem Donalda Tuska nie jest pokonanie Hołowni, lecz Jarosława Kaczyńskiego.

PO ma dwa wyjścia: wysłać Hołownię na Maderę albo się z nim dogadać. Oczywiście wcześniej powinna dogadać się sama z sobą. PO sama do władzy nie wróci. Koalicja Obywatelska to za mało. Tusk jest skazany na współpracę z Hołownią. PO i PL2050 mogą zachować autonomię, konstruktywnie kooperując. Obszarów tematycznych jest wiele do podziału.

Tusk, Trzaskowski i Hołownia więcej zyskają, współpracując z sobą, niż się zwalczając. Wroga mają gdzie indziej.