Zuzanna Dąbrowska: Po co prezesowi PiS zaufanie?

Polska polityka odrzuciła zaufanie jako instrument mierzenia politycznej jakości. To dlatego realnie rządzi krajem jeden z liderów rankingu nieufności.

Aktualizacja: 28.04.2021 20:54 Publikacja: 27.04.2021 19:10

Zuzanna Dąbrowska: Po co prezesowi PiS zaufanie?

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Ostatnie badania CBOS pokazują, że prezydent Andrzej Duda poprawił swoje notowania i znów ma przewagę osób, które mu ufają – 43 proc., nad tymi, które mu nie ufają – 39 proc. Dzięki temu jest znowu liderem rankingu zaufania. To jednak smutny obraz polskiej polityki: osoba wybrana niespełna rok temu na prezydenta nie zapracowała nie tylko na zaufanie wykraczające poza grono jego wyborców, ale utraciła zaufanie części tych, którzy zdecydowali się na niego zagłosować w II turze.

W dodatku nie ma innego polityka, który zbliżyłby się do magicznego progu 50 proc. zaufania. Są za to tacy, którzy ten próg przekraczają, maszerując w drugą stronę: największą nieufność badani wyrażają wobec jednego z liderów Konfederacji Janusza Korwin-Mikkego (60 proc.) oraz wicepremiera, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego (55 proc.), trzecie miejsce na podium nieufności zajmuje minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro – nie ufa mu 48 proc. badanych przez CBOS.

Dowiedz się więcej: Andrzej Duda wraca na szczyt rankingu zaufania

Mamy więc do czynienia z sytuacją kuriozalną: Polską rządzi z pozycji wicepremiera polityk, któremu nie ufa ponad połowa obywateli. Ufa mu natomiast 29 proc., czyli mniej, niż wynosi deklarowany obecnie w sondażach elektorat partii rządzącej.

Albo więc pierwszy w rankingu zaufania prezydent Duda jest emblematem zasłaniającym prezesa PiS, albo dosłużył się wysokiego miejsca w rankingu, robiąc niewiele jako głowa państwa, co uczyniło jego wizerunek wyblakłym i nie bardzo wartym większej uwagi. Gdyby było inaczej i obywatele dostrzegaliby pozytywy jego II kadencji – Andrzej Duda nie traciłby punktów.

Zresztą władza nie równa się zaufaniu. Przekonał się o tym cieszący się popularnością i autorytetem chyba najpotężniejszym wśród polityków lat 90. w Polsce Jacek Kuroń. Na początku roku 1995 wg danych CBOS ufało mu 78 proc. badanych, nie ufało zaledwie 9. Ale 5 listopada, w wyborach prezydenckich Kuroń uzyskał tylko 9,22 proc. głosów.

Do drugiej tury przeszli wtedy Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski. A Wałęsie ufało w roku 1995 34 proc. badanych, a nie ufało aż 50 proc. Kwaśniewski miał notowania bardzo pozytywne, choć od Kuronia dzieliła go przepaść: zaufanie – 58 proc., a nieufność – 19 proc. W dodatku wyprzedzał go partyjny kolega Józef Oleksy, któremu ufało 60 proc. respondentów, a nie ufało tylko 15 proc.

Chociaż więc zaufanie społeczne nie przekładało się na politykę wyborczą, nie sposób oprzeć się przekonaniu, że nasze życie publiczne zmieniło się w sposób drastyczny. Utraciliśmy wiarę w polityków i to, że reprezentują nasze interesy. Nie ufamy im. Nie ma też w przestrzeni politycznej takich autorytetów, które budziłyby – jak Jacek Kuroń – przekonanie o własnej bezinteresowności i działaniu na rzecz wszystkich. Niewątpliwie bowiem wśród tych 78 proc. deklarujących do niego zaufanie było wielu takich, którzy nie akceptowali jego poglądów. Chodziło jednak o człowieka.

Ostatnie badania CBOS pokazują, że prezydent Andrzej Duda poprawił swoje notowania i znów ma przewagę osób, które mu ufają – 43 proc., nad tymi, które mu nie ufają – 39 proc. Dzięki temu jest znowu liderem rankingu zaufania. To jednak smutny obraz polskiej polityki: osoba wybrana niespełna rok temu na prezydenta nie zapracowała nie tylko na zaufanie wykraczające poza grono jego wyborców, ale utraciła zaufanie części tych, którzy zdecydowali się na niego zagłosować w II turze.

Pozostało 83% artykułu
Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny