Po co Platformie Obywatelskiej są prawybory?

Jednym z tematów środowego posiedzenia zarządu PO był sposób wyłonienia kandydata lub kandydatki Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Padły też inne deklaracje, w tym o wyborach wewnętrznych. Grzegorz Schetyna miał zapowiedzieć, że te wybory zostaną rozpisane zgodnie z terminem, a jego kadencja - pierwsza lub pierwsza i ostatnia - upłynie zgodnie z terminem, pod koniec stycznia 2020 r.

Aktualizacja: 31.10.2019 18:03 Publikacja: 31.10.2019 14:38

Po co Platformie Obywatelskiej są prawybory?

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Najwięcej uwagi w ciągu ostatnich kilkunastu godzin poświęca się temu, w jaki sposób KO - w praktyce Platforma - ma wyłonić kandydata lub kandydatkę na prezydenta. Prawybory forsuje Schetyna i jego środowisko. Powstaje pytanie, czy rzeczywiście w obecnych warunkach KO prawybory są potrzebne?

Idea prawyborów była szeroko omawiana na posiedzeniu zarządu. Do podjęcia decyzji nie doszło, co zdaniem naszych rozmówców świadczy o słabości całej koncepcji i słabości obecnej pozycji forsującego ją Schetyny, który dzień wcześniej odbył spotkanie z baronami PO, których miał do prawyborów przekonywać. Jednak po dyskusji na posiedzeniu zarządu do głosowania nie doszło, żadne decyzje nie zapadły.

- To kolejne posiedzenie zarządu, które nie poszło po myśli Schetyny - zwraca nam uwagę jeden z rozmówców z PO. Pisze o tym też Wirtualna Polska. Wątpliwości w czasie posiedzenia zarządu mieli wyrażać nawet ludzie, którzy uchodzili do tej pory za zwolenników Schetyny. Lider PO ogłosił później, że zarząd spotka się po raz kolejny za kilka dni, 8 listopada. Najpewniej po to, by jeszcze raz Schetyna mógł przekonywać do koncepcji prawyborów. Istnieje jednak ryzyko, że za kilka dni pomysł będzie miał jeszcze słabsze poparcie.

Powodów do wątpliwości jest wiele - niektóre z nich by omawiane na środowym posiedzeniu. Prawybory sprawdziły się w polskich warunkach jako sposób na przyciągnięcie uwagi w mediach, gdy kandydaci są politykami o zbliżonym formacie. Tak było w 2010 roku, gdy rywalizowali ze sobą Bronisław Komorowski i Radosław Sikorski. Teraz jednak mogłoby dojść do innej sytuacji. Kontrkandydatami Kidawy-Błońskiej byliby potencjalnie politycy o dużo mniejszym doświadczeniu - jak np. przedstawiciele Zielonych czy Nowoczesnej.

Po drugie, Koalicja Obywatelska nie potrzebuje przyciągać uwagi mediów. Nie jest niewielkim ugrupowaniem, które - jak Konfederacja - organizuje prawybory by zaciekawić.

Po trzecie, każda rywalizacja wymusza nie tylko prezentację swoich kandydatów, ale też przeciwstawienie ich sobie. Trudno sobie wyobrazić, by obecnie ataki kontrkandydatów na Kidawę-Błońską (jako naturalnego faworyta do nominacji po kampanii parlamentarnej) pomogły jej, lub Koalicji Obywatelskiej.

Po czwarte, kalendarz wskazuje, że cały proces potrwałby co najwyżej kilka tygodni. Lider PO Grzegorz Schetyna zapowiedział, że 14 grudnia KO miałaby przedstawić swoją kandydatkę lub kandydata. To w praktyce oznacza tylko kilkanaście dni  "kampanii" prawyborczej - w czasie, gdy PiS przystąpi w Sejmie do realizacji swoich wyborczych obietnic, a inne partie być może ogłoszą już swoich kandydatów.

Po piąte - i być może najważniejsze - były premier Donald Tusk zapowiedział już, że 2 grudnia opisze swoją wizję politycznej przyszłości. Schetyna deklaruje, że Tusk musi zdeklarować się wcześniej, przed 20 listopada. W tej chwili wydaje się to jednak mało prawdopodobne.

Po szóste, prawybory są dobrą metodą na rozkręcenie politycznych emocji, gdy tych emocji brakuje. Ale w Polsce po trzech kampaniach wyborczych nie ma o tym mowy. Emocje już są. Brakuje tylko decyzji, którą można - jak zwrócił uwagę Donald Tusk - podjąć posiłkując się pogłębionymi badaniami i analizami.

Politycy PO, którzy są zwolennikami prawyborów przekonują, że to dobry i demokratyczny sposób, który sprawdził się blisko 10 lat temu. Tyle, że warunki były wtedy zupełnie inne, podobnie jak inna była PO. Trudno nie odnieść wrażenia, że dyskusja o prawyborach gdy nie ma szefa klubu, nie ma kalendarza wyborów wewnętrznych, nie ma porozumienia opozycji w Senacie, nie ma wizji na najbliższe miesiące i politycznego planu, służy tylko odwracaniu uwagi od innych spraw w partii.

Najwięcej uwagi w ciągu ostatnich kilkunastu godzin poświęca się temu, w jaki sposób KO - w praktyce Platforma - ma wyłonić kandydata lub kandydatkę na prezydenta. Prawybory forsuje Schetyna i jego środowisko. Powstaje pytanie, czy rzeczywiście w obecnych warunkach KO prawybory są potrzebne?

Idea prawyborów była szeroko omawiana na posiedzeniu zarządu. Do podjęcia decyzji nie doszło, co zdaniem naszych rozmówców świadczy o słabości całej koncepcji i słabości obecnej pozycji forsującego ją Schetyny, który dzień wcześniej odbył spotkanie z baronami PO, których miał do prawyborów przekonywać. Jednak po dyskusji na posiedzeniu zarządu do głosowania nie doszło, żadne decyzje nie zapadły.

Pozostało 80% artykułu
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem