Są co najmniej trzy cele, które realizuje zapowiedź porozumienia, mającego - jak powiedział we wtorek lider PiS Jarosław Kaczyński - "zakończyć wojnę" na scenie politycznej.

Cel pierwszy jest związany jest z bezpośrednią taktyką kampanijną. Ta propozycja ułatwia utrzymanie politycznej inicjatywy. To do prezesa PiS odnosi się opozycja, to jego pomysł jest komentowany. Zwłaszcza, jeśli w najbliższym czasie Kaczyński będzie mówić o nim ponownie. PiS w tej kampanii stawia - podobnie jak przed wyborami do PE - na doktrynę "narzucania inicjatywy" na każdym kroku. Temu miała między innymi służyć prezentacja jedynek wcześniej niż opozycja, konwencja programowa w Katowicach itd. Wszędzie i na każdym kroku w kuluarach i oficjalnie, sztabowcy PiS i politycy tej partii podkreślają, że są o krok lub o dwa dalej niż opozycja. To taktyka przewidziana aż do wyborów.

To kolejny powód dla którego już w okolicy 23 lipca PiS chce zamknąć temat list wyborczych. Na każdym polu sztabowcy PiS stawiali sobie za cel wyprzedzanie opozycji. A zamknięcie tematu list wcześniej sprawi też, że trudny w każdej partii proces ich budowy (wiążący się z licznymi napięciami, sporami, intrygami itd.) zostanie w miarę szybko zakończony. W tym sensie propozycja Kaczyńskiego - nawet jeśli w tej chwili to tylko dwa zdania rzucone w w wywiadzie - służy ogólnej taktyce wyborczej PiS. PiS stara się realizować plan „narzucania tematów" praktycznie codziennie. Np. w środę PiS zaprezentowało krótki internetowy spot o niekonsekwencji opozycji, by w obiegu medialnym pojawiło się kolejne przesłanie.

Dwa pozostałe cele związane są bardziej z tym, jak obecną sytuację w Polsce odczuwają wyborcy. Z naszych informacji wynika, że we wszystkich pogłębionych badaniach dla różnych stron sporu widać wyraźnie, iż wyborcy w Polsce są zmęczeni politycznym sporem. Niektórzy mogą więc z zadowoleniem odebrać pomysł Kaczyńskiego, nawet jeśli nie mają przekonania, że lider PiS jest bardzo wiarygodny w deklaracjach, że chce pokoju zamiast wojny. No i są wyborcy sprzyjający opozycji - to również pokazują pogłębione badania - którzy w warunkach obniżenia się temperatury sporu będą gotowi nie pójść na wybory, a mobilizują ich tylko duże emocje i polaryzacja, jak przed wyborami samorządowymi. PiS chce tego za wszelką cenę uniknąć.

Kaczyński w ostatnich tygodniach relatywnie wiele czasu poświęca opozycji. W Katowicach wspominał, że dla dobra Polski opozycja musi być bardziej merytoryczna, a mniej emocjonalna. Jego deklaracja z wtorku to logiczna konsekwencja tej retoryki.