W styczniu 2016 r. Jarosław Kaczyński podczas wyjazdowego posiedzenia Klubu PiS w podwarszawskiej Jachrance zapowiedział partii zmianę ordynacji wyborczej, jednolity front w mediach publicznych oraz powołanie czterech sejmowych komisji śledczych. Pierwsza z nich powoli kończy swoją działalność, ale bez politycznego sukcesu.
Komisja śledcza do zbadania prawidłowości i legalności działań organów i instytucji publicznych wobec podmiotów wchodzących w skład Grupy Amber Gold (tak brzmi pełna nazwa komisji) została powołana 19 lipca 2016 r. Podczas ponad 120 posiedzeń przesłuchała około 100 świadków. Ostatnim będzie poniedziałkowe przesłuchanie Donalda Tuska, byłego premiera RP, za którego rządów afera wybuchła.
Małgorzata Wassermann, przewodnicząca komisji, wielokrotnie podkreślała, że nie poluje na byłego premiera, ale też długo przed przesłuchaniem mówiła, że nie można wykluczyć postawienia Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Przesłuchanie szefa Rady Europejskiej przekładane było trzykrotnie. Ostatnio to Wassermann zarządziła zmianę daty przesłuchania na czas po wyborach samorządowych. Decyzja zapadła krótko po konwencji wyborczej PiS, na której przewodnicząca komisji nie wypadła najlepiej. Mimo że Tusk do dzisiaj nie potwierdził swojej obecności na przesłuchaniu, najpewniej stawi się przed komisją.
Po wcześniejszych przesłuchaniach polityków PO trudno sobie wyobrazić, żeby przesłuchanie Donalda Tuska, poza politycznym teatrem, przyniosło jakieś przełomowe informacje. Dotychczas nie udało się bowiem wskazać wpływów, nacisków i korupcyjnych powiązań między ówcześnie rządzącymi politykami a aferzystami. Wiadomo, że zawiodła prokuratura i prokuratorzy, którzy wciąż robią kariery. Politycznych powiązań korupcyjnych nie wskazano. Efekty pracy komisji wskazują, że po raporcie końcowym można się spodziewać wskazania zaniedbań i brak nadzoru prokuratury, ale bez jednoznacznych dowodów winy ówcześnie rządzących polityków.
Warto również przypomnieć, że w 2016 r. prezes PiS zapowiedział, iż pierwszą komisją śledczą powołaną za rządów PiS będzie komisja ds. afery podsłuchowej. Do dzisiaj nie została powołana, a po ujawnieniu nagrań z Mateuszem Morawieckim politycy PiS twierdzą, że jest niepotrzebna. Obiecywana przez PiS jeszcze w 2014 r. komisja śledcza ds. afery podsłuchowej mogłaby się okazać bardzo niewygodna dla partii rządzącej, dlatego wygodniej powołać nową (komisja VAT-owska), którą będzie można ponownie spróbować uderzać w PO.