Taką deklarację, streszczającą cele reformy, podczas wtorkowej uroczystości inaugurującej działanie zreformowanych służb skarbowych wygłosił minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki. W pełnym patosu przemówieniu nawiązał do słów Mazurka Dąbrowskiego, wspominając że KAS ma być szablą, która odbierze to, co z budżetu zabiera „obca przemoc".
Sama reforma polega na scaleniu pod wspólnym kierownictwem trzech dzisiejszych pionów skarbowości: urzędów skarbowych, urzędów kontroli skarbowej oraz Służby Celnej.
O ile działanie urzędów skarbowych ma z grubsza pozostać bez zmian, o tyle urzędy celne łączą się z urzędami kontroli skarbowej, tworząc nowe urzędy celno-skarbowe. Mają się one stać swoistą policją skarbową, zajmującą się głównie ściganiem oszustów, a ich uprawnienia kontrolne zostają rozszerzone.
W każdym województwie działa Izba Administracji Skarbowej jako organ drugiej instancji. Jednak zasada dwuinstancyjności nie jest od 1 marca powszechna. Odwołania od decyzji pokontrolnych wydanych przez urzędy celno-skarbowe mają rozpatrywać one same. Jak motywowało tę zmianę Ministerstwo Finansów, ma to przyspieszyć postępowania odwoławcze. Jednak może to też oznaczać przenoszenie części sporów ze skarbówką do sądów zamiast kończenia ich – tak jak to było dotychczas – w izbie skarbowej.
Od 1 marca są też zmiany kompetencyjne, np. pobieranie akcyzy i nadzór nad wykonywaniem obowiązków związanych z tym podatkiem przechodzą z urzędów celnych do skarbowych.