Unijne dyrektywy ważne dla Kowalskiego

Tama dla promocyjnych oszustw w sklepach, jawność płac czy gwarancje nietykalności dla sygnalistów – to wszystko sprawy z codziennego życia, które są regulowane przez prawo unijne.

Publikacja: 09.04.2024 04:30

Informacja o cenie produktu w ciągu ostatnich 30 dniu, którą od ponad roku sklepy muszą prezentować,

Informacja o cenie produktu w ciągu ostatnich 30 dniu, którą od ponad roku sklepy muszą prezentować, to efekt unijnej dyrektywy

Foto: Piotr Kamionka/REPORTER

Dyrektywy, rozporządzenia, Komisja Europejska, Parlament Europejski… Dla przeciętnego Polaka w codziennym życiu mogą się to wydawać pojęcia odległe, interesujące może dla prawników albo polityków. A przecież unijne prawo dotyczy często spraw codziennego życia, choć przeciętny Kowalski na ogół nie zdaje sobie z tego sprawy.

Zdarza się jednak, że ów Kowalski ma problem ze spłatą kredytu zaciągniętego w obcej walucie, bo kurs tej waluty nagle poszybował w górę. I wtedy dowiaduje się, że to właśnie unijne regulacje chronią jego prawa w sporze z bankiem. Tego dotyczyła głośna sprawa Justyny i Kamila Dziubaków, którzy w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej wygrali w 2019 r. spór z bankiem Raiffeisen. Wyrok ten (sygn. C-260/18) stał się precedensem dla wszystkich frankowiczów zarzucających bankom stosowanie nieuczciwych klauzul umownych. Zakazuje tego bowiem unijne prawo konsumenckie.

Czytaj więcej

Bank cofa się w sporze z frankowiczami. Punkt dla Dziubaków

Tama dla oszustwa

Sprawa Dziubaków, głośna nie tylko wśród frankowiczów, dotyczy przepisów istniejących już od dawna. Jednak w najbliższych miesiącach i latach zostaną wydane kolejne dyrektywy i na ich podstawie krajowe przepisy, od których będzie zależało, jak będą traktowani pracownicy, w jaki sposób będziemy wybierać produkty w sklepie albo kiedy fiskus może się zainteresować dochodami gazdy z Zakopanego z wynajmu pokoi dla turystów.

Wiele z tych europejskich regulacji ma na celu obronę praw konsumentów. Tak jest na przykład z dyrektywą z 28 lutego 2024 r. w sprawie tzw. greenwashingu (2024/825), którą trzeba będzie wprowadzić do polskiego prawa w ciągu najbliższych dwóch lat. Ma ona na celu zwalczanie kłamliwych oświadczeń firm produkujących różne towary czy świadczących usługi w sposób rzekomo przyjazny środowisku. Wiadomo bowiem, że takie kryterium jest modne i wielu konsumentów troszczących się o ekologię chętnie wybiera „ekologiczne” towary czy usługi. Cóż z tego, skoro np. producent lodówek reklamuje je jako energooszczędne, choć ową energooszczędność można różnie mierzyć. Zdarzały się też przypadki linii lotniczych zachęcających do latania w „zrównoważony” ekologicznie sposób, choć ich odrzutowce produkują tyle samo dwutlenku węgla, co samoloty innych linii. Jeśli jakaś firma będzie kłamała w sprawie ekologii (czyli dokonywała właśnie „greenwashingu”), będzie musiała się liczyć z karami, a postępowanie przeciwko niej będą mogli wszcząć zarówno jej konkurenci, jak i konsumenci.

Czytaj więcej

Pozwy za "zielone kłamstwa". Firmy nie mogą już uprawiać ekościemy

Od niedawna w sklepach przy okazji wyprzedaży czy innych form obniżek cen towarów można zauważyć adnotacje o tym, że jest to najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni. Sklepy same sobie tego nie wymyśliły – to wymóg dyrektywy zwanej Omnibus (2019/2161), implementowanej w Polsce od 1 stycznia 2023 r. Zapobiega ona nie tylko pozornym obniżkom cen, ale też ogólnie rozpowszechnianiu fałszywych informacji o produktach. Na przykład, jeśli sprzedawca towaru czy usługi publikuje w internecie opinie klientów o tym, co sprzedaje – powinien zadbać o to, by były to opinie osób, które rzeczywiście były jego klientami. Dyrektywa ta ma zwalczać tzw. fabryki lajków czy przekupywanie influencerów.

Bez dyskryminacji w pracy

Na wejście w życie czeka też wiele unijnych przepisów dotyczących prawa pracy. Jedna z dyrektyw (2023/970) spowoduje prawdziwą rewolucję w płacach, bo zapewni ich jawność. Polska i inne kraje UE powinny ją wdrożyć do czerwca 2026 roku. Zapewnia ona jawność informacji dotyczących stawek wynagrodzeń na danych stanowiskach i otwarte informowanie pracowników o poziomach płac. Ma to zlikwidować dyskryminację płacową stosowaną dziś m.in. ze względu na płeć.

Trwają jeszcze prace nad tzw. dyrektywą o pracy platformowej. Chodzi o takie zajęcia, w których wykorzystuje się platformy internetowe, by dotrzeć do innych organizacji lub osób w celu rozwiązania konkretnych problemów lub wykonania konkretnych usług w zamian za opłatę. Najczęściej chodzi tu o usługi taksówkarskie, dowóz posiłków, wprowadzanie danych, tłumaczenia itd. Dziś najczęściej takie osoby pracują w formie samozatrudnienia, a dyrektywa ma sprawić, by traktowano je jak pracowników, ze wszystkimi gwarancjami urlopu, wynagrodzenia chorobowego itd. Dyrektywa ma zostać uchwalona w 2024 roku, a w ciągu kolejnych dwóch lat państwa członkowskie powinny ją wdrożyć do swoich systemów prawnych.

Czytaj więcej

Zmiany w prawie pracy. Rząd pod presją unijnych regulacji

Gdy tylko Polska wdroży europejskie przepisy o sygnalistach, to osoby informujące właściwe organy o naruszeniach prawa będą podlegały ochronie. Gdy zatem pracownik jakiegoś urzędu wykryje i zgłosi korupcję w przetargu ogłaszanym przez ten urząd – nie będzie można się na nim zemścić poprzez wyrzucenie z pracy. Niestety, na razie Polska ma potężny, przeszło dwuletni poślizg we wdrażaniu dyrektywy o sygnalistach (2019/1937). Rząd jednak pracuje już nad stosownymi polskimi przepisami.

Żeby nie było nierówności w podatkach

Dziś mało kto już pamięta, że jeden z pierwszych namacalnych efektów stosowania prawa unijnego w Polsce nastąpił w sferze podatków i ceł. O północy 1 maja 2004 roku celnicy przestali kontrolować towary wwożone do Polski z innych krajów UE. Z otwarcia granic natychmiast skorzystali miłośnicy używanych samochodów i zaczęli je wwozić do Polski milionami. Wprawdzie nasz fiskus obłożył je akcyzą, ale Trybunał Sprawiedliwości UE uznał, że była ona zbyt wysoka i zakłócała swobodę handlu w Unii. Wyrok w sprawie dziennikarza motoryzacyjnego Macieja Brzezińskiego (C-313/05) był pierwszym orzeczeniem TSUE w polskiej sprawie.

Unijne regulacje podatkowe to teoretycznie głównie akcyza i VAT, ale coraz częściej dotyczą też innych danin. W najbliższych tygodniach rząd ma przyjąć przepisy wdrażające tzw. dyrektywę DAC7 (2021/514). Nakłada ona na operatorów stron WWW i aplikacji, którzy za ich pomocą umożliwiają sprzedaż towarów, świadczenie usług lub najem nieruchomości, obowiązek przekazywania fiskusowi informacji o transakcjach przekraczających określone wielkości.

W rezultacie fiskus dowie się, kto sprzedaje przez internet używane samochody albo oferuje pokoje na wynajem. Można się oczywiście zżymać, że to inwigilacja i ograniczanie swobody zarabiania pieniędzy. Ale też wyrównuje to szanse tym, którzy legalnie prowadzą biznes, z tymi, którzy działają pokątnie. Bo platformy internetowe sprawiły, że gazda mający jeden skromny pokój w Zakopanem ma dostęp do takiej samej rzeszy potencjalnych klientów, jak wielki hotel wydający grube pieniądze na promocję.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Joanna Affre, adwokat

W dzisiejszym świecie klienci często podejmują decyzję o zakupie towarów i usług na podstawie opinii w internecie. Tam opinie rozprzestrzeniają się bardzo szybko, ale nie zawsze są prawdziwe, często są ukrytą reklamą. Dyrektywy takie jak Omnibus czy ta dotycząca greenwashingu mają na celu przeciwdziałanie praktykom wprowadzania klientów w błąd. Chodzi tu o to, by wzmocnić pozycję konsumenta, zapewnić na rynku uczciwą konkurencję i wyeliminować z niego tych, którzy grają nie fair.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Katarzyna Sarek-Sadurska, radca prawny, partnerka zarządzająca w kancelarii People & Law

Wspólną cechą uchwalanych i wdrażanych ostatnio dyrektyw dotyczących prawa pracy jest zapewnienie realnego przestrzegania fundamentalnych wartości Unii Europejskiej. Chodzi tu o równość płci, ochronę godności czy praworządności. Konstrukcja tych przepisów zapewniać ma efektywne egzekwowanie wynikających z dyrektyw praw. Na przykład dyrektywa przeciwdziałająca dyskryminacji płacowej przewiduje, że roszczenia o taką dyskryminację nie przedawniły się, dopóki pracownik nie będzie miał wiedzy, że zarabia mniej niż inni pracownicy zatrudnieni na takim samym stanowisku.
Pracodawcy będą mieli też obowiązek regularnego informowania wyznaczonego organu państwowego o ich luce płacowej oraz uzgadniania z przedstawicielami pracowników siatki płac. Z kolei dyrektywa o pracy platformowej wprowadzi domniemanie stosunku pracy dla osób, które uzyskują regularne zlecenia za pośrednictwem platform internetowych. Dziś te osoby nie mają żadnych gwarancji wynikających z zatrudnienia. Dyrektywy te będą więc miały realne przełożenie na stosunki między pracownikiem a pracodawcą, a także na sposób prowadzenia biznesu.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Marek Przybylski, doradca podatkowy w MDDP

Operatorzy platform internetowych będą mieli liczne obowiązki sprawozdawcze w zakresie informowania władz skarbowych o transakcjach zawieranych za ich pośrednictwem oraz o podmiotach zawierających te transakcje. Wdrożenie przepisów tej dyrektywy, choć opóźnione, będzie miało znaczenie także dla małych firm sprzedających za pomocą tych platform, a nawet zwykłych obywateli, udostępniających w ten sposób np. pokoje na wynajem czy sprzedających rzeczy używane. Władze skarbowe będą mogły bowiem zidentyfikować w ten sposób skalę sprzedaży i sprawdzić, czy dana osoba właściwie deklaruje odpowiadające jej dochody. Wprawdzie już dziś zdarzają się kontrole podatkowe dokonywane po przeglądzie transakcji danej osoby na popularnych portalach sprzedażowych, ale dopiero implementacja dyrektywy da administracji skarbowej nowe możliwości zbierania i przetwarzania takich danych oraz ich wymiany z innymi państwami.

Dyrektywy, rozporządzenia, Komisja Europejska, Parlament Europejski… Dla przeciętnego Polaka w codziennym życiu mogą się to wydawać pojęcia odległe, interesujące może dla prawników albo polityków. A przecież unijne prawo dotyczy często spraw codziennego życia, choć przeciętny Kowalski na ogół nie zdaje sobie z tego sprawy.

Zdarza się jednak, że ów Kowalski ma problem ze spłatą kredytu zaciągniętego w obcej walucie, bo kurs tej waluty nagle poszybował w górę. I wtedy dowiaduje się, że to właśnie unijne regulacje chronią jego prawa w sporze z bankiem. Tego dotyczyła głośna sprawa Justyny i Kamila Dziubaków, którzy w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej wygrali w 2019 r. spór z bankiem Raiffeisen. Wyrok ten (sygn. C-260/18) stał się precedensem dla wszystkich frankowiczów zarzucających bankom stosowanie nieuczciwych klauzul umownych. Zakazuje tego bowiem unijne prawo konsumenckie.

Pozostało 91% artykułu
20 lat Polski w UE
Ogromne wsparcie dla polskich podmiotów na innowacje
Materiał partnera
Przed nami kolejne lata wspólnych sukcesów w UE
Materiał partnera
Ceny polis samochodowych będą rosnąć
Materiał partnera
Ciągle wprowadzamy nowe usługi
Materiał partnera
Łączy nas Biedronka
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?