W ubiegłym tygodniu prezydent Warszawy nie wyraził zgody na organizację tegorocznego Marszu Niepodległości. Decyzję argumentował negatywną opinią Sanepidu. Mimo odwołania organizatorów, sąd negatywnie rozpatrzył złożone wniosek.
O rezygnację z udziału w marszu apelował również premier Mateusz Morawiecki. - W przyszłym roku mam nadzieję już koronawirusa nie będzie i bardzo chętnie wtedy razem pójdę z innymi w Marszu Niepodległości - mówił.
W odpowiedzi organizatorzy postanowili zmienili formułę. Poproszono uczestników, by na Rondzie Dmowskiego w centrum Warszawy pojawili się samochodami i motocyklami. "Zachęcamy do oflagowania i przyozdobienia pojazdów flagami narodowymi" - pisali organizatorzy. Mimo apelu, na miejscu zdecydowaną większość stanowili piesi.
Podczas wydarzenia doszło kilkukrotnie do starć między uczestnikami a pilnującymi porządku funkcjonariuszami policji. W stronę policjantów rzucano kamienie m.in. przy rondzie De Gaulle'a i na błoniach Stadionu Narodowego. Ranny został m.in. 74-letni Tomasz Gutry, wieloletni fotoreporter "Tygodnika Solidarność”. Mężczyzna został postrzelony w twarz gumową kulą przez funkcjonariusza policji.
Grupa demonstrantów rzucała także racami i świecami dymnymi w blok znajdujący się przy Alei 3 maja, w wyniku czego w jednym z mieszkań wybuchł pożar.