Przede wszystkim ta Izba nie ugięła się pod presją tysięcy protestów (i autorów tej akcji), aby szeroko albo wręcz w ogóle powtórzyć liczenie głosów (poza kilkunastoma pomyłkami wskazanymi przez same komisje wyborcze). Presji uzasadnianej niezrozumiałymi dla obywatela statystycznymi przewidywaniami, by nie powiedzieć: spekulacjami o rzekomych nieprawidłowych wynikach w drugiej turze, dlatego zwłaszcza, że były inne niż te z pierwszej tury. A przecież już licealista mógłby wskazać szereg powodów, dla których część wyborców głosuje inaczej w drugiej turze niż w pierwszej choćby dlatego, że w pierwszej było trzynastu, a w drugiej dwóch kandydatów. Poza tym ostatnie dwa tygodnie kampanii mogą wiele zmienić.