Decyzja zapadła na jednym z  ostatnich posiedzeń AOTM. Rodzice chcący, by ich dziecko otrzymało rotateq, będą musieli za niego zapłacić. Jedna dawka to koszt rzędu 400 zł, a trzeba ich podać kilka.

Biegunka rotawirusowa to obecnie jedno z najczęstszych zakażeń u małych dzieci. Szacuje się, że niemal wszystkie maluchy do piątego roku życia będą musiały się z nią zmierzyć. Jest wysoce zaraźliwa, bo dziecko rotawirusami zaraża nawet do dwóch tygodni po ustaniu objawów choroby. Z raportów Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny wynika, że do końca lipca odnotowano w Polsce aż 28,3 tys. zakażeń rotawirusowych u dorosłych i ponad 17 tys. u dzieci. Z roku na rok zakażeń przybywa. Szaleją zwłaszcza na szpitalnych oddziałach pediatrycznych.

– Refundowana szczepionka na pewno pomogłaby rozwiązać ten problem. Zakażenie rotawirusem może mieć ciężki przebieg, często wiąże się z hospitalizacją i ogromnym stresem zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców – mówi Beata Szymczyk-Hałas, pediatra i lekarz chorób zakaźnych w Centrum Medycznym Medicover. Dodaje jednak, że w sytuacji, gdy budżet jest ograniczony, w pierwszej kolejności powinno się refundować szczepionkę przeciwko pneumokokom i meningokokom, a na koniec dopiero rotawirusom. – Niestety, w Polsce żadna z tych szczepionek nie doczekała się refundacji – podsumowuje lekarka.