Pacjenci nie są pewni, czy dostaną lek
Jacek Gugulski, przedstawiciel pacjentów, prezes Stowarzyszenia Pomocy Chorym na Przewlekłą Białaczkę Szpikową, opowiedział o sytuacji osób, które muszą się zmagać z chorobą, a oprócz tego jeszcze z trudną sytuacją w polskiej służbie zdrowia.
– Około 150 pacjentów w nawrotowym chłoniaku Hodgkina w Polsce potrzebuje leku będącego dla nich jedyną szansą. Mają do niego dostęp pacjenci w innych krajach UE, a w Polsce jest on niedostępny. Gdy zaczęliśmy wdrażać europejskie standardy w leczeniu szpiczaka, okazało się, że 8 tys. pacjentów może żyć z chorobą przez wiele lat – relacjonował Gugulski.
– Jeśli lek ratuje życie, to chory powinien mieć pewność, że terapia będzie dostępna, a gdy już jest dostępna, to że będzie kontynuowana. Od pacjentów wiem, że lenalidomid, lek stosowany z powodzeniem w terapii szpiczaka, jest dostępny w programie terapeutycznym, ale istnieje kilka miejsc w Polsce: Gdańsk, Wrocław, Lublin, gdzie z powodu już wyczerpanych środków przeznaczonych na program lekowy pacjenci obawiają się, że nie dostaną leczenia. Zdarzały się przypadki, że niektórych chorych odsyłano bądź przekładano terminy przyjęć. Oto w ramach pakietu onkologicznego mamy nielimitowane leczenie ograniczone budżetem! O kwalifikacji do leczenia powinien decydować lekarz, a nie budżet. Co będzie z gwarancjami finansowania lenalidomidu po 31 października? – to coraz częstsze pytanie, które zadają mi pacjenci – mówił Gugulski.
I podkreślał, że dobrze lecząc, można zyskiwać w walce z chorobą długie, dobre lata życia. Tak jest w przypadku szpiczaka plazmocytowego. – Pamiętajmy o tym, decydując o dostępie do skutecznego leczenia w innych nowotworach hematologicznych – apelował Gugulski.
Dodał też, że dziś szpitale stają się fabrykami. – Często nie podają leczenia, bo zostawiają pieniądze na procedury, które są lepiej wycenione i na których lepiej zarobią. Na tablicy dyrektora jest napisane, ile dane łóżko zarobiło, zamiast tego, jakie są pięcioletnie przeżycia pacjentów. Widzieliście państwo tablicę z danymi o sukcesach terapeutycznych? Jeśli nie, to idziemy w złym kierunku i nie zbudujemy zaufania pacjenta – mówił Gugulski.
Andrzej Śliwczyński, zastępca dyrektora departamentu gospodarki lekami w NFZ, zapowiedział, że sprawdzi, jak wygląda dostęp do leczenia w tych miastach, o których wspomniał Jacek Gugulski. – Niedopuszczalne jest, by pacjenci obawiali się, czy dostaną lek czy nie. Umowy w zakresie chemioterapii są aneksowane do przyszłego roku, pieniądze zatem zapewniono do połowy 2016 roku. Decyzja refundacyjna to nie jest sprawa lekarzy, tylko ministra zdrowia i podmiotu odpowiedzialnego, więc nie ma możliwości, by lekarz w szpitalu powiedział, że nie da konkretnego leczenia. Nie wolno mu tak postępować. To nieetyczne. Na dziś finansowanie szpiczaka jest zapewnione – zapewnił.
Zdaniem Krzysztofa Łandy problem powstanie, gdy leczenie nie będzie przedłużone. – Problem, o którym mówi pan Gugulski, to kolejny dowód na brak dialogu ministerstwa ze środowiskiem. Kod pocztowy nie może decydować o życiu chorego. Jesteśmy dużym krajem w Europie, ze świetnym personelem medycznym, który wie, jak leczyć, ale finansowanie w odniesieniu do PKB mamy jedno z najniższych w UE. System nie może działać dobrze, gdy brak nam konsekwencji w działaniu. Na dokładkę mamy pakiet onkologiczny, który nie rozwiązuje, a jedynie markuje rozwiązywanie prawdziwych problemów. Od marca słyszymy, że będzie on poprawiany. Do dziś jednak nie dostałem nowelizacji ustawy. Skoro jej nie ma, a od chwili, w której rozmawiamy, zostały tylko dwa posiedzenia Sejmu, to znaczy, że w tym roku już niczego w omawianej sprawie nie uda się zrobić – mówi poseł Tomasz Latos, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia.
Receptę na poprawę dostępu do innowacyjnych leków i technologii nielekowych, które pozostają poza koszykiem świadczeń gwarantowanych, przedstawił Krzysztof Łanda. Opowiedział o projekcie utworzenia Funduszu Walki z Rakiem, który miałby być sfinansowany nadwyżką z ubezpieczeń komplementarnych, których w Polsce jeszcze nie ma. – Możliwa do wygenerowania nadwyżka z tych ubezpieczeń mogłaby być przez państwo przeznaczona na Fundusz Walki z Rakiem, dający dostęp do innowacyjnych technologii medycznych dla wszystkich Polaków. Szacujemy, że do dyspozycji byłoby około 17 mld zł w ciągu pięciu lat. Warto o tym porozmawiać i podjąć decyzje, które czekają od dawna – mówi Łanda.
Dziś leki są
Jak wskazał Andrzej Śliwczyński, od dziesięciu lat w Polsce hematoonkologia przeżywa rozkwit, jest coraz więcej leków, pacjenci żyją coraz dłużej i są coraz wcześniej diagnozowani. Wzrosły też wydatki płatnika, najdroższe leki sieroce są bowiem często stosowane właśnie w hematoonkologii.
– Na terapię pacjentów ze schorzeniami hematoonkologicznymi NFZ wydaje rocznie blisko miliard złotych. To nie jest mało. Średni koszt rocznego leczenia jednego pacjenta wynosi ok. 10 tys. zł, czyli na leczenie jednego pacjenta musi się złożyć sześć osób, które nie korzystają ze środków publicznych, czyli nie leczą się w szpitalu, nie chodzą do lekarza – mówił Śliwczyński. – Najdroższe są leki sieroce, tak częste w hematoonkologii. W ostatnich latach część leków z programów lekowych przeniesiono do chemioterapii i nie ma ograniczeń w dołączeniu pacjentów do terapii. Pojawiły się też generyki i możemy sfinansować jako płatnik leczenie większej populacji.
Chorzy ze szpiczakiem mają dziś zapewnione leki. Dzięki temu będą żyli dłużej i lepiej. Ale czy tak będzie również po 31 października, gdy przestanie obowiązywać decyzja refundacyjna dla lenalidomidu? Apelowali o to podczas debaty pacjenci i lekarze. Krzysztof Łanda przypomniał, że postulaty wprowadzenia egalitarnego podejścia w przypadku chorób ultrarzadkich i leków sierocych są powtarzane od lat i nic się z tym nie robi.
– Bez takich decyzji coraz częściej będziemy mówić o postępie nauki, do którego polski pacjent nie ma dostępu – dodaje Łanda. Zdaniem dr. Medera zbyt rzadko uwzględnia się racje doświadczonych klinicystów, stąd są zupełnie niezrozumiałe bariery w dostępie do leczenia, którego beneficjentami są pacjenci innych krajów UE. – A mówimy przecież o największej dla nas wartości – o życiu. Szukajmy w budżecie i w alternatywnych źródłach finansowania możliwości zwiększenia nakładów na walkę z rakiem. Może gdy je znajdziemy, racje lekarza i decydenta będą sobie bliższe – mówi onkolog.
Lęk ma wpływ na leczenie
Dr Katarzyna Korpolewska, psycholog (Profesja Consulting), zwróciła uwagę, że lęk chorego wpływa zarówno na postawę wobec leczenia, jak i na motywację do zdrowienia. – Każda choroba, którą można zlokalizować, jest łatwiejsza do zaakceptowania. Choroby hematoonkologiczne jako ogólnoustrojowe takie nie są, zatem generują większy niepokój. Dostępność leków ma ogromne znaczenie dla samego chorego, a także dla całego procesu kształcenia się kompetencji lekarzy, bowiem jeśli lekarz ma możliwość wyboru leków z szerokiego wachlarza terapeutycznego i dopasowania ich do konkretnych pacjentów na konkretnym etapie choroby, to poprzez doświadczenie zdobywa kompetencje. Staje się bardziej skuteczny w leczeniu następnych pacjentów. Chorzy na szpiczaka mają dziś zapewnione leki. Dzięki tej świadomości będą żyli dłużej i lepiej. Bez lęku. Warto zatem, żebyśmy pozwolili na ten komfort także chorym na nawrotowego chłoniaka Hodgkina. Spektrum terapii dostępnych w każdym schorzeniu powinno być uzupełniane o to, co jest z powodzeniem stosowane na świecie, bo to zapewnia możliwości leczenia, ale też buduje zaufanie społeczne – przekonywała Korpolewska.