Serce bije, krew krąży, płuca się napełniają, przepona pracuje, skóra i organy mają naturalny kolor – a jednak ciało ludzkie, nad którym pochylają się studenci, to prawdziwe zwłoki. Były przechowywane w chłodni, stopniowo wyprowadzono je ze stanu zamrożenia, aby tchnąć w nie symulowane życie.
Jest to możliwe dzięki urządzeniu o nazwie SimLife. Powstało w Laboratorium Anatomii na Wydziale Medycyny Uniwersytetu w Poitiers we Francji. Zespołem kierował biomechanik dr Cyril Breque (koledzy z zespołu nazywają go MacGyver).
Bez cienia wątpliwości
– Dobrze zdajemy sobie sprawę, że nauka operowania poprzez wykonywanie klasycznej sekcji nie odpowiada współczesnym oczekiwaniom. Wielką przeszkodę w nauce stanowi to, że pierwszej operacji adept chirurgii nigdy nie może wykonywać na żywym pacjencie, ze względu na jego bezpieczeństwo – wyjaśnia prof. Jean-Pierre Richer.
Problem ten rozwiązuje SimLife. Jest to maszyneria, zespół pomp, miechów i przewodów, dzięki którym w sposób sztuczny uruchamiane są mechanizmy fizjologiczne w zwłokach, krążenie sztucznej krwi, oddychanie.
SimLife „ożywiający" zwłoki konstruowano trzy lata. Oprócz Uniwersytetu w Poitiers testowano go w Szpitalu Necker w Paryżu. Wszyscy lekarze, którzy mieli okazję operować za pomocą SimLife, zgodnie twierdzą, że mieli wrażenie pełnej autentyczności.