W jeszcze trudniejszej sytuacji są chorzy na zaawansowanego miejscowo czy przerzutowego raka podstawnokomórkowego skóry. Dziś nie mają oni dostępu do skutecznej terapii, która mogłaby im pomóc. Chodzi o lek tzw. celowany molekularnie o nazwie Wismodegib, który zarejestrowano w UE w 2013 r. Działa on jak precyzyjna broń, uderzając w konkretny cel molekularny w komórkach raka. A dokładnie – blokuje w nich szlak sygnałowy Hedgehog.
W rezultacie wzrost guzów (również w miejscach przerzutów) zostaje zahamowany, co przyczynia się do wydłużenia życia chorego, zagojenia bolesnych, wrzodziejących ran i eliminacji przykrego zapachu, który wydzielają. Wismodegib daje szybką i długotrwałą odpowiedź u 60–70 proc. pacjentów. W Polsce terapia ta nie jest jednak finansowana.
– Sytuacją chorych z zaawansowanym rakiem podstawnokomórkowym jestem tym bardziej zdziwiony, że po pierwsze, to są przypadki bardzo rzadkie – diagnozujemy 30, może 50 takich pacjentów rocznie. A po drugie, to sytuacja, w której nie ma alternatywy. Dostęp do tych terapii w nowotworach skóry nie powinien podlegać dyskusji – powiedział prof. Rutkowski.
Chorzy zepchnięci na margines
Do terapii ukierunkowanej na cele molekularne kwalifikują się chorzy z zaawansowanym czy przerzutowym rakiem podstawnokomórkowym skóry, u których nie można przeprowadzić operacji lub u których chirurgia i radioterapia zawiodły. Chemioterapia jest nieskuteczna w leczeniu tego raka.
– Ci pacjenci są spychani na margines. Wykorzystali już wszelkie możliwe metody terapeutyczne i nie mamy im już nic do zaoferowania. Wejście takiej nowej terapii byłoby dla nich jakąkolwiek szansą – ocenił prof. Witold Owczarek, przewodniczący Sekcji Onkologicznej Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego.
Zdaniem dr. Borkowskiego terapie celowane stanowią ogromny postęp w nauce, który powinien być wykorzystywany. – Najgorsza jest sytuacja, kiedy pacjent staje się pacjentem odtrąconym, kiedy nie możemy mu nic zaoferować. Ale nie dlatego, że nie wiemy, co podać, tylko dlatego, że jesteśmy ściśnięci kagańcem ograniczonej refundacji – przekonywał.
W jego ocenie powinnością decydentów jest udostępnienie niewielkiej grupie pacjentów, którzy cierpią na bardzo agresywną postać raka podstawnokomórkowego, terapii celowanej. – Ta terapia skutecznie powstrzymuje ekspansję choroby zagrażającej życiu, brutalnie okaleczającej chorego fizycznie i psychicznie. Sam musiałem oswoić traumę diagnozy choroby nowotworowej i wiem, że jest to możliwe tak długo, jak długo istnieje perspektywa terapeutyczna – mówił dr Borkowski.
Brak dostępu do terapii celowanej ma dramatyczne skutki dla życia chorych oraz ich zdrowia fizycznego i psychicznego. Miejscowe zaawansowanie guza może doprowadzić do zaburzenia funkcji różnych narządów. Na przykład gdy zajmuje on okolicę oczodołu, może uszkodzić narząd wzroku i spowodować ślepotę.
Do tego dochodzi stygmatyzacja społeczna. Guzy zlokalizowane w widocznym miejscu, często na twarzy, szyi, powodują otwarte rany, które ulegają zakażeniom i wydzielają przykry zapach. – Powoduje to izolację społeczną, odtrącenie, wiele problemów natury psychologicznej – przypominał prof. Owczarek.
Podkreślił, że zaawansowany rak podstawnokomórkowy skóry nie zawsze jest efektem zaniedbań profilaktycznych ze strony pacjenta. U części chorych do rozwoju postaci zaawansowanej czy przerzutowej dochodzi rzeczywiście dlatego, że nie zgłosili się odpowiednio wcześnie do lekarza. U niektórych to skutek zaniedbań ze strony lekarza.
– Jest jednak jeszcze jedna grupa – zaznaczył prof. Owczarek. U tych chorych agresywny przebieg choroby jest spowodowany różnymi defektami genetycznymi.
Wyzwanie dla psychologa
Nowotwory skóry są problemem medycznym, ale wywołują też poważne konsekwencja natury społecznej i psychologicznej. – To odrzucenie, z którym pacjenci spotykają się nie tylko w kontaktach z obcymi, ale nawet osobami dobrze znanymi – wyjaśniała dr Korpolewska.
Chory nagle przestaje widywać znajomych. Ma problem w miejscu pracy, bo nawet jeśli może i chce pracować, przełożeni niechętnie patrzą na kogoś z widocznymi zmianami na twarzy, szczególnie np. w kontaktach z klientami.
– Twarz jest najbardziej widoczną i najbardziej indywidualną częścią naszego ciała. Zmiany skórne kojarzone są w potocznym rozumieniu z czymś, co jest zaraźliwe, więc ludzie się odsuwają. Zmiany skórne przyciągają też uwagę, więc ludzie przyglądają się bardzo wnikliwie, co dla pacjenta jest bardzo przykre – tłumaczyła dr Korpolewska. Jej zdaniem warto byłoby stworzyć program psychologicznego wsparcia skierowany specjalnie do tych pacjentów.
Jak policzyć koszty
Aleksandra Rudnicka z Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych zwróciła uwagę, że brak dostępu do jedynej skutecznej terapii dotyczy w Polsce chorych na różne nowotwory, nie tylko skóry. Na tle innych krajów UE Polska przeznacza bowiem bardzo małe środki finansowe na onkologię.
Według prof. Rutkowskiego z ostatniego opracowania Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju wynika, że w Polsce przez ostatnie pięć lat nakłady na onkologię na jednego mieszkańca wzrosły o 1 euro. – Czyli to, co się opowiada o niezwykłych wydatkach na onkologię, to dokładnie 4,4 złotego na pacjenta – mówił prof. Rutkowski.
Doktor Meder zwrócił z kolei uwagę, że w Polsce wciąż nie liczy się kosztów pośrednich i społecznych związanych z ograniczeniem produktywności pacjentów, a także ich bliskich, z wypadaniem z rynku pracy, z przedwczesną śmiertelnością.
– Ostatnio publikowane dane dla Unii Europejskiej wskazują, że koszty pośrednie stanowią więcej niż połowę kosztów chorób – powiedział dr Meder. Jego zdaniem oznacza to, że nieinwestowanie w prewencję, w profilaktykę, w dobre leczenie jest po prostu droższe dla państwa.
– Już czas, by zapadły decyzje tak ważne dla nas wszystkich. Liczę, że nie będziemy musieli kolejny raz dyskutować o dramatycznej sytuacji naszych pacjentów – podsumował prof. Rutkowski.
Ważne są nie tylko skuteczność i bezpieczeństwo terapii, lecz i jej koszty
Katarzyna Jagodzińska-Kalinowska, rzecznik prasowy Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji
Pojawia się coraz więcej technologii medycznych, z którymi zarówno lekarze, jak i pacjenci wiążą wielkie nadzieje. O ich dostępności w praktyce klinicznej decyduje Ministerstwo Zdrowia przez decyzje refundacyjne. A te wiążą się nie tylko z aspektami zdrowotnymi, ale także finansowymi. Prezes Agencji przez rekomendacje pełni w procesie decyzyjnym rolę doradczą. Dla przykładu w 2016 roku wydaliśmy cztery rekomendacje dotyczące leczenia czerniaka, z czego jedna była pozytywna (lek: kobimetynib), dwie pozytywne warunkowe (leki: niwolumab, pembrolizumab) i jedna negatywna (terapia skojarzona: dabrafenib+trametynib).
Ocena technologii medycznych nie zawsze potwierdza składane przez producentów obietnice oczekiwanych rezultatów terapii, w szczególności w porównaniu z technologiami już funkcjonujących w danym wskazaniu. Tak było w przypadku terapii skojarzonej dabrafenib+trametynib (DAB+TRAM), dla której analiza kliniczna wykazała skuteczność w porównaniu z monoterapią dabrafenibem lub wemurafenibem u pacjentów uprzednio nieleczonych, ale brak wiarygodnych dowodów na skuteczność DAB+TRAM w kolejnych liniach leczenia.
Rozważając wszelkie za i przeciw refundowaniu leków, chcielibyśmy bazować na możliwie kompletnych danych, uwzględniających specyfikę i rozpiętość opcji terapeutycznych. Oczekiwalibyśmy też określenia wpływu leczenia na przeżycie pacjentów, bo w przypadku terapii onkologicznych jest to niezwykle istotna kwestia. Jednak nie zawsze dysponujemy takimi danymi. Co więcej, wyniki poszczególnych porównań czasami stoją w sprzeczności względem siebie.
W ocenie istotne jest także bezpieczeństwo terapii, co rozważamy w odniesieniu do oczekiwanych korzyści z leczenia. Dlatego też uznaliśmy za istotne, żeby w pozytywnej rekomendacji dla kobimetynibu zwrócić uwagę na jego profil bezpieczeństwa, gdyż, jak wykazała analiza, w grupie pacjentów stosujących interwencję istotnie statystycznie częściej miały miejsce ciężkie zdarzenia niepożądane oraz zdarzenia niepożądane szczególnego zainteresowania. Nie chcemy dopuścić do sytuacji, w której poprzez chęć pomocy i wdrażania terapii zaszkodzimy zdrowiu bądź życiu pacjenta.
Nie mniej ważnym aspektem, w szczególności dla płatnika publicznego, są koszty związane z terapią. W analizie ekonomicznej staramy się odpowiedzieć na pytanie, jakie koszty należy ponieść, aby uzyskać określony efekt zdrowotny, uwzględniając ocenianą interwencję i inne możliwe do zastosowania u pacjenta z danym wskazaniem. Wynik takiego porównania odnosimy do progu opłacalności określonego w ustawie refundacyjnej (3 x PKB per capita). Odnosząc się do wspomnianych wcześniej leków na czerniaka ocenianych w 2016 roku, wszystkie wykazały opłacalność, aczkolwiek nie w odniesieniu do wszystkich tzw. komparatorów. Należy mieć świadomość, że wyniki tej analizy, łącznie z wynikami analizy wpływu na budżet płatnika, decydują o dostępności terapii dla pacjentów. Choć zabrzmi to banalnie, budżet na refundację jest ograniczony.
Celowana terapia w zaawansowanym raku podstawnokomórkowym zarejestrowana została w UE w 2013 roku. Lek wismodegib podlegał ocenie Agencji w 2015 roku. Rekomendacja Agencji była negatywna ze względu na brak możliwości porównania bezpośredniego czy też pośredniego przez wspólny komparator w celu oceny skuteczności i bezpieczeństwa. Jednocześnie prezentowane wyniki dla wismodegibu były niejednoznaczne z powodu różnic w ocenie odpowiedzi na leczenie pomiędzy badaczami a niezależnym panelem ekspertów. Także dane dotyczące przeżycia były niesatysfakcjonujące, co ma ogromne znaczenie w ocenie terapii onkologicznych. Nie mniej ważne jest bezpieczeństwo (wykazano niekorzystny profil) oraz jakość życia, dla której też spotkaliśmy się z rozbieżnością wyników. W odniesieniu do analizy ekonomicznej także mieliśmy zastrzeżenia.