„Duch” zstąpił z… Magdalenki. A dokładnie to z Popowa. Bo po obradach w Magdalence, nazywanych na użytek gawiedzi obradami Okrągłego Stołu, kwestie dotyczące prokuratury strona komunistyczna i solidarnościowa zawarły w protokole rozbieżności. W Popowie poszło łatwiej. Strona postkomunistyczna i postsolidarnościowa już się dogadały. Najważniejsze ustalenia zapadły na spotkaniu osób zajmujących kierownicze stanowiska w wymiarze sprawiedliwości oraz w organach kontroli i ochrony prawa, które się odbyło w dniach 25–26 listopada 1994 r. w Popowie właśnie. Ich syntezę zawierał opracowany w Ministerstwie Sprawiedliwości materiał: „Propozycje sformułowania przepisów konstytucyjnych dotyczących szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości i gwarancji konstytucyjnych”.
Jedynie w trzech (spośród siedmiu) projektach konstytucji prokuratura miała mieć swoje umocowanie w ustawie zasadniczej. Eksperci Komisji Konstytucyjnej – Piotr Winczorek i Leszek Wiśniewski – postulowali rozłączenie funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, ponieważ ich połączenie powoduje fikcyjność politycznej niezależności prokuratorów. O ile w 1989 r. można było jeszcze z trudem zrozumieć, że strona solidarnościowa chciała zmienić istniejący wcześniej stalinowski model, w którym prokurator był „niezależnym” organem ochrony „praworządności”, o tyle w 1997 r., gdy uchwalano konstytucję po kilku latach doświadczeń z funkcjonowaniem nowego modelu, nie można już było mieć cienia wątpliwości, że Winczorek i Wiśniewski mieli rację. Ale ich nie posłuchano. A jak już pomysł wyodrębnienia prokuratury jako osobnej instytucji upadł, uznano, że pisanie w konstytucji czegokolwiek o jej niezależności też nie ma sensu, bo nadanie prokuraturze statusu konstytucyjnego wyróżniłoby jednego ministra będącego prokuratorem generalnym.
Czytaj więcej
Komisja Europejska chce rozdzielenia w Polsce funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, czyli zapewnienia niezależności działań prokuratury od rządu.
Na posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej 5 września 1995 r. Włodzimierz Cimoszewicz perorował coś o „zewnętrznej” niezależności prokuratury – czyli o jej niezależności od innych organów państwowych (a nie ministra sprawiedliwości) oraz „wszelkich innych podmiotów”. A minister sprawiedliwości w rządzie Mazowieckiego Aleksander Bentkowski wyraził nawet pogląd, że prokuratorzy są urzędnikami podporządkowanymi prokuratorowi generalnemu, więc „mają się go słuchać, także jeżeli chodzi o politykę postępowań”. Zbigniew Ziobro lubi tego ducha.
Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI