Przekonała się o tym Halina F., doradca podatkowy prowadzący od lat biuro rachunkowe. Zatrudniła ją spółka, która świadczyła szpitalowi usługi pielęgniarskie. Halina F. miała obsługiwać spółkę w zakresie prowadzenia księgowości, składania deklaracji do ZUS i urzędu skarbowego.
Wszystko przez składki
Zgodnie z umową zawartą ze szpitalem spółka świadczyła na jego rzecz usługi pielęgniarskie w zakresie świadczeń pielęgnacyjnych, zabiegowych, diagnostycznych, leczniczych, rehabilitacyjnych oraz z zakresu promocji zdrowia w niektórych jednostkach organizacyjnych szpitala. Wykonaniem usług zajmowały się pielęgniarki, które spółka zatrudniała na umowy-zlecenia. Niektóre z nich były jednocześnie pracowniczkami szpitala. W efekcie wykonywały usługi na rzecz własnego pracodawcy.
Halina F. znała treść umów zawartych przez spółkę i szpital. W zakres jej obowiązków wchodziło m.in. obliczanie wysokości należności publicznoprawnych wynikających z umów zawartych przez spółkę z personelem pielęgniarskim. Kontrola ZUS wykazała, że przez cztery lata spółka niepotrzebnie odprowadzała za niektóre pielęgniarki składki na ubezpieczenia społeczne. Niepotrzebnie, bo były one już ubezpieczone z tytułu etatu w szpitalu. Zgodnie z art. 8 ust. 2a ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych za pracownika uważa się także osobę wykonującą pracę na podstawie umowy agencyjnej, umowy-zlecenia lub innej umowy o świadczenie usług, do której zgodnie z kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące zlecenia albo umowy o dzieło, jeżeli w ramach takiej umowy wykonuje pracę na rzecz pracodawcy, z którym pozostaje w stosunku pracy.
Nadpłata składek została przez ZUS zwrócona, ale błąd Haliny F. spowodował, że spółka musiała skorygować zaliczki na podatek dochodowy odprowadzone za zatrudniane pielęgniarki. Te zaliczki także obliczała i odprowadzała Halina F. Każdorazowa zaliczka była pomniejszana o nienależnie zapłacone składki na ubezpieczenie rentowe i emerytalne. Spółka była więc zmuszona dopłacić w urzędzie skarbowym z tytułu zaliczek ponad 46 tys. zł wraz z odsetkami.
Uznała, że za ten błąd musi zapłacić Halina F., która wykonując czynności doradcy podatkowego, nie dołożyła należytej staranności. Jako profesjonalista w zakresie rachunkowości i podatków powinna wykazywać się zdecydowanie większą wiedzą niż przeciętny podatnik. Spółka wezwała więc Halinę F. do zapłaty tych ponad 46 tys. zł, ale kobieta nie spełniła żądania.