Krzysztof Brejza: Prokuratura chce tuszować Pegasusa

Byłem obiektem totalnej inwigilacji – mówi Krzysztof Brejza, senator KO.

Publikacja: 16.05.2023 22:00

Krzysztof Brejza: Prokuratura chce tuszować Pegasusa

Foto: Rzeczpospolita/ Jerzy Dudek

Powiedział pan w piątek w Senacie, że płyta z dowodami na to, że był pan podsłuchiwany za pomocą Pegasusa, została zniszczona w trakcie śledztwa. Co na niej było?

Tak, płyta zawierająca dowody na nielegalną kontrolę operacyjną służb w czasie wyborów 2019 r. została zniszczona. Nie wierzę w żadne tłumaczenia prokuratury i zakładam, że PiS-owska prokuratura będzie opowiadać bajki o „przypadkowości”. Dziennikarze „Superwizjera” ujawnili nawet, jaki miałem pseudonim operacyjny – „Grzechotnik”, bo byłem najgłośniejszy. Nic w tej operacji nie odbyło się przypadkiem. Zastraszanie świadków i fałszowanie korespondencji było celowe. Nieprzypadkowe było także wgrywanie danych do mojego telefonu.

Czytaj więcej

Surowo ukarać za Pegasusa. Raport speckomisji Parlamentu Europejskiego

Zdarzenia, o których pan mówi, dotyczą okresu kampanii wyborczej z 2019 r.?

Był to czas dwóch kampanii wyborczych. Wszyscy pamiętamy próbę zakłamania rzeczywistości przez PiS rok temu, kiedy stwierdzono, że Pegasus został użyty przez rosyjskie służby, ale to kłamstwo. Byłem obiektem totalnej i bezprawnej inwigilacji. Efektem tych działań była płyta z zapisem „z pierwszego uderzenia”, która zawierała treść wgrywanych danych do mojego telefonu. Citizen Lab ujawniło w raporcie, że oprócz zasysania danych z komunikatorów zmieniano również strukturę plików w moim telefonie. Ta pierwsza płyta jest o tyle ważna, że była w stanie odtworzyć obraz telefonu przed czynami przestępczymi. Jest to najbardziej perfidna operacja służb specjalnych w ostatnich 30 latach. Polskie służby przekroczyły uprawnienia i użyły narzędzia, które nie jest certyfikowane. Do tego dochodzi zarzut kradzieży danych, złamania zabezpieczeń telefonu, nielegalnego wycieku danych do TVP i korupcji. Te dane były pozyskiwane po to, żeby odnieść korzyść polityczną i osobistą. Wielu agentów, którzy prowadzili inwigilację, uciekło już ze służby do spółki Orlen. Z kolei szef prokuratury gdańskiej podał się do dymisji, to nie jest przypadek.

Dostawał pan fałszywe SMS-y od kontaktów z pańskiego telefonu? Czy też prowadzono pana linkami tam, gdzie wgrywały się treści przygotowane przez służby?

Użyto dwóch metod. Przeciek do TVP opierał się na zafałszowanej korespondencji sprzed wielu lat, którą wykradziono za pomocą Pegasusa. W części to były moje oryginalne SMS-y sprzed wielu lat, których służby nie powinny posiadać. Citizen Lab ujawnił fakt implementacji danych do mojego telefonu. Drugą formą było podsyłanie fałszywych wiadomości od pracowników sztabu wybor- czego. Łącznie z wiadomością zawierającą analizę wyborczą, którą podesłano mi w formie linku – tak żeby skłonić mnie do zainfekowania telefonu. Milczenie władzy w tej sprawie jest bardzo wymowne.

Jak pan się dowiedział o tym, że płyta z dowodami się połamała?

Nie mogę ujawnić tych informacji, ale jestem przekonany, że dziennikarze będą powiadamiani, że do takiego właśnie zdarzenia doszło. Prokuratura zapewne stwierdzi, że zdarzyło się to przez przypadek. Nie wierzę jednak w przypadki, gdy chodzi o zniszczenie materiału dowodowego. Sprawa jest polityczna, bo dotyczy inwigilowania sztabu i wpływu na wybory. Ta kwestia powinna zostać wyjaśniona do gołej kości przez prokuraturę, a osoby zamieszane powinny zostać ujawnione i pociągnięte do odpowiedzialności karnej. W obecnych warunkach prokuratura niestety przykłada rękę do tuszowania spraw.

Czy prace komisji Parlamentu Europejskiego ws. użycia Pegasusa w krajach Unii Europejskiej posunęły sprawę naprzód?

Komisja PE wykryła takie zdarzenie w Polsce i określiła je jako najjaskrawszy przypadek użycia tego programu, ponieważ zastosowano go w czasie wyborów. Pegasus sprawił, że ostatnie wybory nie odbyły się w sposób uczciwy. W Polsce służby wpłynęły na proces wyborczy, organizując prowokację przeciwko sztabowi KO. Raport komisji zawiera ważne wskazówki na temat tego, co należy zmienić w Polsce. KO przygotowała projekt postępowania operacyjnego, który ma na celu odbudowanie parlamentarnej kontroli na służbami specjalnymi. Każdy obywatel musi zostać poinformowany o tym, że był inwigilowany. W tej sprawie chodzi przede wszystkim o zachowanie wartości państwa demokratycznego.

Powiedział pan w piątek w Senacie, że płyta z dowodami na to, że był pan podsłuchiwany za pomocą Pegasusa, została zniszczona w trakcie śledztwa. Co na niej było?

Tak, płyta zawierająca dowody na nielegalną kontrolę operacyjną służb w czasie wyborów 2019 r. została zniszczona. Nie wierzę w żadne tłumaczenia prokuratury i zakładam, że PiS-owska prokuratura będzie opowiadać bajki o „przypadkowości”. Dziennikarze „Superwizjera” ujawnili nawet, jaki miałem pseudonim operacyjny – „Grzechotnik”, bo byłem najgłośniejszy. Nic w tej operacji nie odbyło się przypadkiem. Zastraszanie świadków i fałszowanie korespondencji było celowe. Nieprzypadkowe było także wgrywanie danych do mojego telefonu.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Wylosowano numery list
Polityka
Nietypowa rekonstrukcja rządu. "Dwa nazwiska zaskoczeniem"
Polityka
Tomasz Siemoniak po Kolegium ds. Służb: Trwają przeszukania i przesłuchania
Polityka
Sondaż przed wyborami do PE: KO o włos przed PiS
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Polityka
Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska: Jest czworo nowych ministrów