Mam bardziej na myśli obawę, że to najbiedniejsi poniosą największe koszty transformacji i zbuntują się przeciwko tym, którzy będą chcieli to narzucić.
Pamiętajmy, że czysta i tania energia to nie tyle koszty, ale także zysk. A jeżeli ktoś ma ponosić koszty, to z pewnością nie najbiedniejsi. Przyzwoite i solidarne państwo w rozumieniu klasycznego liberalizmu, to organizm, który w pierwszej kolejności troszczy się o najuboższych, a nie o najbogatszych. Duża część polskich liberałów zrozumiała, że potrzebujemy silnego państwa – bo jak trwoga, to nie do Boga, ale do państwa. Państwo jest więc silne wtedy, gdy jest odporne na kryzysy i ryzyko – takie, jak pandemia, zmiany klimatyczne czy kryzys energetyczny. A w budowaniu tej odporności musimy dbać, aby w pierwszej kolejności zapewnić bezpieczeństwo najmniej uprzywilejowanym. Żadna transformacja energetyczna nie może odbywać się kosztem najuboższych.
Czy raport C40 Cities będzie ważnym tematem w kampanii?
Sam fakt, że ten raport jest wyciągany po kilku latach, świadczy o tym, że będzie on elementem kampanii. I z faktami ma tyle wspólnego, co konkurs ministra Czarnka przyznającego granty na wille dla swoich z obiektywnymi kryteriami. Ponadto raport – czyli ten odgrzewany kotlet, a wiemy, że te nie są zdrowe – wyciąga formacja, która zmieniła go w memy. Dlatego ludzie mają poczucie, że jest to jakiś żart. A pan minister Ozdoba przejdzie do historii nie jako ten minister, który skutecznie zajął się zatruciem Odry i wskazaniem winnych tej katastrofy, ale jako ten, który dzielnie walczy z żeberkami przy suto zastawionym stole.
Przecież niemal każdego dnia powstają raporty pisane przez instytuty i stowarzyszenia, które tworzą różne strategie. Ale życie i praktyka polityczna to zupełnie inna rzecz. Przed 24 lutego, czyli dniem ataku Rosji na Ukrainę, nikt nie spodziewał się tego, jak bardzo zmieni się nasze życie i postrzeganie roli węgla w choćby naszym miksie energetycznym. Instytut Obywatelski, którym mam przyjemność kierować, na długo wybuchem wojny postulował, by dynamicznie rozwijać OZE, jednocześnie utrzymując węgiel jako paliwo przejściowe. Tymczasem PiS dużo mówił o polskim węglu, a kupował go w Rosji, zamykając kopalnie i nie koordynując tego procesu z ograniczaniem produkcji energii z węgla.
Jestem oczywiście zwolennikiem czytania raportów i słuchania naukowców, ale wiem też, że życie codzienne rządzi się swoimi regułami. Widzimy, że już 44 proc. Polaków ogranicza spożywanie mięsa – ale nie dlatego, że zmusza ich do tego taka czy inna instytucja. Tylko z uwagi na to, że jest to zdrowsze i dzięki temu lepiej się czujemy. Przypominam sobie walkę o ustawę antysmogową na Śląsku. Kiedy rozpoczynaliśmy nad nią pracę, ludzie pukali się w głowę. Dziś wiemy, że smog zabija – rocznie ponad 45 tys. zgonów. Teraz na szczęście nikt nie kwestionuje, że trzeba ze smogiem walczyć, wprowadzając nie tylko odpowiednie regulacje, ale i zmiany związane z życiowymi nawykami. Politycy Solidarnej Polski wywołali mięsną burzę w sieci. Bo znani są z tego, że w sposób nienachalny obcują z logiką i rozumem, czego przykładem jest uprawianie męczeństwa na pluszowym krzyżu z kotletem w ręku.