Pewien dyrektor ds. administracji w dużej spółce produkcyjnej na firmową kartę kupował m.in. kosztowne wyposażenie łazienki, markową biżuterię, sprzęt Hi-Fi... Miał limit akceptacji wydatków tylko do 1 tys. zł (na wyższe rachunki musiał mieć parafkę innej osoby w firmie), ale to była tylko drobna niedogodność. Życzliwi sprzedawcy bez problemu dzielili faktury.
– Jeden pracownik może wyprowadzić miliony złotych, jeśli tylko odpowiednio się zorganizuje i działa przez kilka lat – mówi Marcin Klimczak, dyrektor w zespole ds. przestępczości gospodarczej firmy PwC. – Pamiętam, jak w dużej spółce dystrybucyjnej zaczęły znikać całe palety towarów – wspomina Michał Rapacki, prezes firmy detektywistycznej Business Security Agency. – Okazało się, że jeden z pracowników zaopatrywał w ten sposób własny sklep, prowadzony formalnie przez jego kuzyna.