Dla firm z sektora nowoczesnych usług dla biznesu (SSC i BPO) pracujących w znacznej części dla klientów z zagranicy coroczne podwyżki to nic nowego. Podobnie jak dla wielu firm specjalizujących się w produkcji oprogramowania, które rywalizują o specjalistów. W III kw. br. w czołowym serwisie z ogłoszeniami pracy, Pracuj.pl, informatycy mieli do wyboru 18,7 tys. ofert (o 14 proc. więcej niż rok wcześniej)
Nic więc dziwnego, że w badaniu firmy doradczej Korn Ferry Hay Group to właśnie te dwie branże są w Polsce w czołówce pod względem tempa wzrostu średniej płacy w przyszłym roku. W pierwszej trójce jest też produkcja, gdzie popyt na pracowników zwiększą choćby kolejne zagraniczne inwestycje, o które tak bardzo zabiega rząd. Na 4,1-proc. średni planowany wzrost płac składają się tam także przedsiębiorstwa, które na niektórych stanowiskach przewidują dwucyfrowe podwyżki.
Jak zwraca uwagę Barbara Giemza, dyrektor działu productized services Hay Group Polska, w ostatnich latach, gdy nie mieliśmy inflacji, większość firm odeszła od podwyżek regulacyjnych obejmujących całą załogę. Wprawdzie nadal obowiązują w części przedsiębiorstw, gdzie są silne związki zawodowe, ale zazwyczaj pracodawcy starają się, by wzrost płac był najbardziej efektywny. To oznacza, że podnoszą płace tam, gdzie faktycznie widzą taką potrzebę – na niektórych stanowiskach i w niektórych działach.
Jak wynika z danych Hay Group, specjaliści i kadra menedżerska rzadziej będą mogli liczyć na podwyżkę niż robotnicy. Tym bardziej że na wyższych stanowiskach liczy się cały pakiet wynagrodzenia, a nie sama pensja.
W rezultacie firmy rzadko chwalą się planowanymi podwyżkami, a jeśli już, to bez szczegółowych danych. Wyjątkiem są duże sieci handlowe, dla których nagłośnienie planów podwyżkowych jest częścią kampanii rekrutacyjnej – sprzyjającej zresztą całej branży, kojarzonej dotychczas z kiepskimi zarobkami.