Czy Polonia zdecyduje o wyniku wyborów prezydenckich?

Polacy za granicą liczą, że to oni zdecydują, kto zostanie prezydentem. A opozycja twierdzi, że rząd znów sypie Polonii piach w tryby.

Aktualizacja: 10.07.2020 10:21 Publikacja: 09.07.2020 19:17

Przed drugą turą do spisu wyborców dopisało się 150 tys. osób

Przed drugą turą do spisu wyborców dopisało się 150 tys. osób

Foto: Reporter, Marta Darowska

– Mobilizacja jest nadzwyczajna, po pierwszej turze dorejestrowało się kolejne prawie 40 proc. wyborców – mówi Przemek de Skuba Skwirczyński, brytyjski radny z Partii Konserwatywnej. Wielka Brytania, choć ma Polonię znacznie mniej liczną niż np. USA, jest najważniejszym krajem z punktu widzenia niedzielnych wyborów. Uprawnionych do głosowania jest tam 180 tys. osób, jedna trzecia wszystkich głosujących za granicą.

I – jak relacjonuje Przemek de Skuba Skwirczyński – żyjący na Wyspach Polacy zdają sobie sprawę z tego, że na ich oczach pisze się historia. – Co interesujące, i udowadniające polonijną przedsiębiorczość, pojawiły się nowe firmy kurierskie, które zapewniają dostarczenie pakietów wyborczych na czas do konsulatów. Jest to odpowiedzią na zakaz osobistego dostarczania pakietów oraz wygórowane ceny kurierów, podczas gdy taka wysyłka jest często ostatnią deską ratunku dla wyborców, którzy późno otrzymali swoje pakiety – mówi.

Krzysztof Lisek, koordynator kampanii Rafała Trzaskowskiego za granicą, opowiada, że przejawy mobilizacji widać też w innych zakątkach świata. – Polacy organizują wspólne wysyłki. W Edmonton w Kanadzie w pierwszej turze zrzucili się na przesyłkę firmą kurierską, nadając 250 kopert w jednej paczce. We Francji organizują akcje dowozu głosów – relacjonuje.

Języczek u wagi

Powód? Od przedstawicieli Polonii często można usłyszeć, że to oni będą języczkiem u wagi, który przy wyrównanym pojedynku zaważy na wyniku. Mobilizację widać też w statystykach. W pierwszej turze uprawnionych do głosowania za granicą było ponad 370 tys. wyborców. Przed drugą turą do spisów wyborców dopisało się kolejne 150 tys.

W pierwszej turze zdecydowanym zwycięzcą za granicą był Rafał Trzaskowski, który zgarnął 48 proc. głosów wobec 21 proc. Andrzeja Dudy. Taki podział sympatii powoduje, że organizacji wyborów wyjątkowo przygląda się opozycja.

W największych skupiskach Polonii głosować można wyłącznie korespondencyjnie. Po pierwszej turze często pojawiały się zarzuty, że konsulaty wysłały pakiety zbyt późno, uniemożliwiając oddanie głosu. MSZ w odpowiedzi podawało statystyki, z których wynika, że np. w Wielkiej Brytanii do komisji nie wróciło 13 proc. z wysłanych pakietów, co jest lepszym współczynnikiem niż w wyborach prezydenckich w 2015 r. I wyjaśniało, że karty, które nie wróciły, nie musiały wcale zaginąć, bo część Polaków po prostu ich nie odesłało.

Teraz takich problemów ma być mniej. W niedzielę 5 lipca MSZ poinformowało, że nadano już wszystkie pakiety wyborcze i „rezultat ten osiągnięto znacznie szybciej" niż przed pierwszą turą.

Niejasne zasady

Mimo to opozycja wciąż obawia się o głosowanie. Obiektem jej krytyki jest niejednorodne postępowanie konsulatów w krajach, gdzie głosować można tylko korespondencyjnie. – Z niezrozumiałych powodów w niektórych miejscach konsulaty nie pozwalają na dostarczanie głosów osobiście. Np. konsulat w Hadze wywiesił specjalne skrzynki na koperty do głosowania. Jednak w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Irlandii, gdzie głosuje połowa Polonii, nie wolno tych kopert dostarczać samemu. W USA niektórzy konsulowie godzą się na osobiste dostarczanie głosów, inni nie – mówi Lisek.

W czwartek w mediach społecznościowych politycy PO oskarżali rząd „o sabotaż praw wyborczych obywateli RP w krajach, gdzie wygrywa Trzaskowski". Co na to MSZ? Nie udało nam się uzyskać komentarza resortu. Wcześniej informował, że wybory za granicą „przeprowadzane są w takiej formie, na jaką zgodę wyraziły władze miejscowe".

Przemek de Skuba Skwirczyński mówi, że w tej całej przedwyborczej mobilizacji martwi go jedno: dwa główni kandydaci nie przedstawili w zasadzie żadnych propozycji programowych dotyczących Polonii. – Uważam, że byłaby to minimalna uprzejmość względem półmilionowego elektoratu. Szczególnie że nie było nawet debaty kandydatów, a wynik jest nieprzewidywalny – konkluduje.

– Mobilizacja jest nadzwyczajna, po pierwszej turze dorejestrowało się kolejne prawie 40 proc. wyborców – mówi Przemek de Skuba Skwirczyński, brytyjski radny z Partii Konserwatywnej. Wielka Brytania, choć ma Polonię znacznie mniej liczną niż np. USA, jest najważniejszym krajem z punktu widzenia niedzielnych wyborów. Uprawnionych do głosowania jest tam 180 tys. osób, jedna trzecia wszystkich głosujących za granicą.

I – jak relacjonuje Przemek de Skuba Skwirczyński – żyjący na Wyspach Polacy zdają sobie sprawę z tego, że na ich oczach pisze się historia. – Co interesujące, i udowadniające polonijną przedsiębiorczość, pojawiły się nowe firmy kurierskie, które zapewniają dostarczenie pakietów wyborczych na czas do konsulatów. Jest to odpowiedzią na zakaz osobistego dostarczania pakietów oraz wygórowane ceny kurierów, podczas gdy taka wysyłka jest często ostatnią deską ratunku dla wyborców, którzy późno otrzymali swoje pakiety – mówi.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać