Warszawiacy od rana oblegali cmentarne linie – autobusy przygotowane specjalnie na te święta pękały w szwach. Zapalano znicze nie tylko na grobach swoich najbliższych. Czczono także pamięć tych, o których pamiętamy z innych powodów. Tłoczno było zwłaszcza na Powązkach – tam setki światełek paliły się m.in. przy mogiłach powstańców warszawskich, na grobie prezydenta RP w latach 1922 – 1926 Stanisława Wojciechowskiego czy Czesława Niemena.
– Mamo, kto to ten Niemen? – pytał chłopczyk panią, która zapalała znicz. – To synku pan, który pięknie śpiewał o tym, jak dziwny jest świat – usłyszał w odpowiedzi.
Na grobie piosenkarza, przypominającym klimatem mogiłę Jimma Morrisona na Pere Lachaise w Paryżu, składano także zdjęcia czy kopie okładek jego płyt. Podobny nastrój panował na grobie Anny Jantar-Kukulskiej, która spoczywa na Cmentarzu Wawrzyszewskim.
Warszawiacy odwiedzali nie tylko katolickie nekropolie, ale i te, na które na co dzień rzadko kto zagląda – np. Cmentarz Żołnierzy Radzieckich przy Żwirki i Wigury.
– Trzeba pamiętać także o nich – mówili Mieczysław Becela i Kazimierz Bziuk, którzy co roku przychodzą tu zapalić lampki.