To będzie finał teatralnego wieczoru w Teatrze Narodowym przywołujący wydarzenia 1968 roku, a zarazem autonomiczna akcja artysty mieszkającego od 25 lat w Nowym Jorku. Specjalnie na rocznicę, ale i kontynuująca serię jego projekcji na historycznych budowlach.
– Po raz pierwszy ożywię posąg i pozwolę przemówić Mickiewiczowi własnymi słowami – tłumaczy Wodiczko. – Dotychczas projekcje filmowe rzutowałem na fasady różnych budynków. Teraz postęp techniki pozwala mi na więcej.
Mówi, że sięga do przeszłości, bo wydarzenia 1968 roku były zaprzeczeniem wielkiej wizji wolności Mickiewicza. Głoszonej przez niego wspólnoty, porozumienia narodów i obalenia tyranii.
– Nie chodzi mi tylko o przypomnienie tych faktów, ale i o ostrzeżenie na przyszłość – podkreśla. – Dziś zwyciężyła demokracja, lecz nigdy nie możemy być pewni, że czas przemocy raz na zawsze przeminął.
Podczas prób przechodnie na Krakowskim Przedmieściu ze zdumieniem przypatrywali się wieszczowi na pomniku. W świetle reflektorów wyraźnie drgnął i pomału się obrócił. Potem nerwowo poprawił płaszcz, jedną rękę włożył do kieszeni, drugą przewrócił kartki książki.