Szacunki sprzed niemal trzech lat zakładały, że budowa będzie kosztować 100 mln zł. Tymczasem Rainer Mahlamaki, który wspólnie z Ilmarem Lahdelmą wygrał w 2005 r. międzynarodowy konkurs na projekt, wyliczył, że nowatorskie i naszpikowane elektroniką muzeum będzie dwukrotnie droższe.
– To pierwszy realny kosztorys projektu. Wcześniej mowa była jedynie o budżecie inwestycji, a to przecież nie to samo – tłumaczy „Rz” Rainer Mahlamaki.
O nowych obliczeniach wiedzą już prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz i minister kultury Bogdan Zdrojewski, którzy wspólnie sfinansują budowę. Do wyposażenia muzeum dołoży się Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historii.
– Kwota podana przez architektów nie szokuje. Takie są dziś ceny – potwierdza dyrektor Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta Paweł Barański, który prowadzi inwestycję. Ale na wszelki wypadek SZRM wysłał już do architektów pismo z prośbą o korektę kosztorysu. Według Mahlamakiego to jednak jest „raczej niemożliwe”.
Miasto planuje na przełomie maja i czerwca rozpisanie przetargu na wykonawcę. Barański potwierdza, że jeśli obędzie się bez przykrych niespodzianek, np. protestów, to pierwsza łopata na budowie muzeum zostanie wbita jeszcze w tym roku. Prace powinny potrwać dwa lata. Architekci nie wykluczają, że mogą się przeciągnąć – trudno bowiem przewidzieć, jak długo będzie trwało wykonanie najtrudniejszego elementu konstrukcyjnego budynku – symbolicznego pęknięcia nawiązującego do przejścia Żydów przez Morze Czerwone.