Bez SLD nie da się wygrać wyborów

Leszek Miller, lider partii Polska Lewica zdradza, dlaczego żałuje swojego odejścia z Sojuszu Lewicy Demokratycznej i komu dedykuje powiedzenie: „Tylko zdechłe ryby płyną z prądem”

Aktualizacja: 06.01.2009 12:42 Publikacja: 06.01.2009 02:36

Leszek Miller twierdzi, że waśnie w SLD szkodzą całej polskiej lewicy. Dlatego czeka na zakończenie

Leszek Miller twierdzi, że waśnie w SLD szkodzą całej polskiej lewicy. Dlatego czeka na zakończenie okresu dwuwładzy w Sojuszu

Foto: Rzeczpospolita, Raf Rafał Guz

[b]Rz: Poprzedni rok był dla lewicy chyba najgorszy od 20 lat. Jaki będzie obecny?[/b]

[b]Leszek Miller:[/b] Powinien przynieść dwa ważne rozstrzygnięcia. Po pierwsze ujawnić prawdziwą siłę lewicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego, bo to będzie poważny sprawdzian. Po drugie powinna zostać rozstrzygnięta rywalizacja wewnątrz SLD. Ta sprawa rzutuje na wizerunek całej lewicy.

[b]Po czyjej jest pan stronie w sporze między Grzegorzem Napieralskim, liderem SLD, a Wojciechem Olejniczakiem, szefem Klubu Lewicy?[/b]

Z powodów systemowych po stronie Napieralskiego. Szef partii zawsze był zarazem szefem klubu, gdy formacja była w opozycji. W takiej sytuacji scentralizowanie władzy jest konieczne. Musi być jeden lider, na którego się gra. To nie oznacza, że nie ma w partii innych gwiazd. Ale podporządkowują one swoje ambicje interesowi partii.

[b]Czy Napieralski powinien podjąć trzecią już próbę usunięcia Olejniczaka ze stanowiska szefa klubu?[/b]

Nie chcę się wtrącać w sprawy SLD. Sojusz powinien zakończyć wyniszczającą wojnę wewnętrzną i okres dwuwładzy.

[b]To, co się dzieje w SLD, to dwuwładza?[/b]

Oczywiście. Jeżeli w partii jest dwóch liderów, a niektórzy mówią nawet, że trzech, i oni walczą ze sobą jawnie lub podskórnie, to inaczej nie można tego nazwać. W takiej sytuacji zawsze część działaczy opowiada się po stronie jednego lidera, a część – po stronie drugiego. Dla partii, która i tak ma kłopoty sondażowe, to jest fatalna sytuacja.

[b]Może czas tej formacji już się wypełnił?[/b]

Nie sądzę. SLD ciągle ma szansę na sukces, jeżeli zjednoczy cały lewicowy ruch.

[b]Czy obecny lider Sojuszu to potrafi?[/b]

Myślę, że tak, tylko paraliżuje go owa dwuwładza. Świadomość, że ma za plecami przeciwnika, który zawsze może go zaatakować. To sytuacja podobna do tej, jaka jest między prezydentem i premierem. Zanim cokolwiek zrobią w polityce, w pierwszej kolejności myślą, jak zareaguje rywal. To naprawdę paraliżuje. Między premierem a prezydentem może być tylko gorzej, bo zbliżają się wybory prezydenckie, a więc walka polityczna będzie się zaostrzała. Ale Napieralski i Olejniczak powinni się porozumieć. To tylko kwestia woli politycznej.

[b]Zamieszanie wokół weta do emerytur pomostowych nie najlepiej świadczy o zdolnościach lidera SLD. Czy widzi pan w obecnym postępowaniu lewicy jakąkolwiek logikę?[/b]

Trudno ją dostrzec. Lewica powinna poprzeć to weto, bo przyrzekła to OPZZ. Wycofywanie się z tej obietnicy przed samym głosowaniem to zrobienie sobie wroga ze związkowców. Partia, która i tak ma potężnych przeciwników, nie powinna ich sobie dodatkowo przysparzać.

OPZZ jest skazane na SLD, więc długo nie może się boczyć o pomostówki.Związkowcy są jednak głęboko rozczarowani woltą Sojuszu. Uważają, że w momencie próby partner wycofał się z uzgodnień, i to w niezbyt sympatyczny sposób. Skoro Napieralski zdecydował się na współpracę z OPZZ w sprawie pomostówek, to powinien się tego trzymać. Tymczasem on, gdy zobaczył, że nie ma poparcia w Klubie Lewicy, poddał się. To był błąd. Taki sam popełnił Olejniczak, który najpierw był gorącym zwolennikiem LiD, a potem, gdy się zorientował, że może mu to zaszkodzić na konwencji, zerwał tę koalicję. Młodzi liderzy powinni pamiętać, że czasami warto pójść pod prąd i bronić swoich przekonań. Tylko zdechłe ryby płyną z prądem.

[b]Myśli pan, że Jerzy Szmajdziński pogodzi obu liderów i sam przejmie władzę w SLD?[/b]

Nie sądzę. Takie posunięcie byłoby krzykiem rozpaczy. Jak wtedy partia wytłumaczyłaby odmłodzenie kierownictwa i poszukiwanie nowych twarzy? Media zrobiłyby z niej marmoladę, bo przecież trudno uznać Szmajdzińskiego za nową, młodą twarz SLD.

[b]Czy z perspektywy czasu żałuje pan, że odszedł z Sojuszu?[/b]

Czasem o tym myślę, zwłaszcza że spotykam wielu ludzi SLD, którzy żałują mojego odejścia. Może więc postąpiłem pochopnie. Ale z drugiej strony nie mogłem się godzić na bycie członkiem drugiej kategorii oraz na to, że o moim starcie w wyborach nie decydowała partia, tylko ludzie z zewnątrz, np. z Partii Demokratycznej. Dla mnie to był dowód, że Sojusz przestaje być suwerenny. Na to nałożył się kryzys ideowy. Na Rozbrat można było usłyszeć rozważania, czy warto bronić III RP, bo zdarzyło się wtedy wiele niegodziwości, ludzie zostali zepchnięci na margines. Jeżeli SLD miałby się wyrzec III RP, to czym chciałby się pochwalić?

[b]W III RP Sojusz dość mocno zszargał sobie opinię. Może z tego wynika chęć odcięcia się od tamtych czasów?[/b]

Pozwolił sobie zszargać opinię. PiS na przykład odrzuca wszelkie oskarżenia pod swoim adresem. Być może tak właśnie trzeba postępować – niczym się nie przejmować, wybrać sobie 15-procentowy elektorat i się go trzymać. Nie poświęcać nikogo z własnych szeregów. Bronić zajadle każdego, żeby armia wiedziała, iż rannych nie zostawia się na polu bitwy. To postępowanie PiS na razie się sprawdza. Koledzy z PO robią zresztą to samo. SLD tego nie potrafił.

[b]Ma pan satysfakcję, że po pana odejściu z SLD wszystko się sypie?[/b]

Przeciwnie, martwi mnie to. Sytuacja w SLD rzutuje na obraz całej lewicy, a tym samym i na moją partię. Wolałbym, żeby kondycja lewicy była dobra, bo ten rok jest wyjątkowy. Czeka nas kilka ważnych rocznic – Okrągłego Stołu, wyborów z 1989 roku, przystąpienia Polski do NATO i do Unii Europejskiej. Lewica powinna podjąć próbę ustalenia wspólnego stanowiska w tych sprawach. A kto się powinien do tego zabrać? Ci, którzy są najwięksi i znaczą najwięcej, czyli SLD.

[b]Poza tym będą wybory do europarlamentu. Liczy pan na sukces lewicy?[/b]

To zależy od tego, ile będzie lewicowych list – im więcej, tym wynik będzie gorszy. SLD powinien przyciągnąć na wspólną listę wszystkich lewicowych kandydatów. Nie wierzę w powodzenie konkurencyjnych przedsięwzięć bez Sojuszu. Każdy, kto się naigrawa z SLD i odrzuca jego kluczową rolę, jest w błędzie. Bez tej partii i jej logistyki nie da się zrobić skutecznej kampanii wyborczej. Oczywiście nie mam złudzeń – zbudowanie jednej listy będzie bardzo trudne. Ale Grzegorz Napieralski powinien przynajmniej spróbować, żeby mógł powiedzieć: nie udało się, ale to nie jest moja wina. Nie wykluczam jednak, że lewica w ogóle nie wprowadzi kandydatów do Parlamentu Europejskiego.

[b]Wybory już za pół roku. Gdyby miało dojść do porozumienia na lewicy, rozmowy powinny być w toku. Są?[/b]

Na razie jest tylko takie wzajemne obwąchiwanie. Padają różne wypowiedzi i deklaracje, ale – jak pisał poeta – lud błaga o czyny.

[b]Nikt z panem, szefem Polskiej Lewicy, nie rozmawia o porozumieniu?[/b]

Od czasu do czasu spotykam się z Grzegorzem Napieralskim, ale za każdym razem słyszę od niego, że dopiero analizuje sytuację i przygotowuje się do rozmów. W styczniu powinno się jednak coś wyjaśnić, bo czas ucieka. A przecież wybory do Parlamentu Europejskiego nałożą się na piątą rocznicę naszego przystąpienia do UE. Dla lewicy to szansa, żeby przypomnieć o naszym udziale w procesie integracji. Niestety, widzę, że wielu polityków nie tylko z prawicy, ale i z lewicy, chce zapomnieć o udziale rządu Leszka Millera w tym dziele. Jeżeli będą próbowali zakłamywać w tej kwestii najnowszą historię, to zostanie im to przypomniane.

[b]Czy chciałby pan kandydować do europarlamentu?[/b]

I tak, i nie. Sporo czasu poświęciłem problematyce europejskiej, mam znajomych w Komisji Europejskiej i w Parlamencie. Z drugiej strony polska polityka rozgrywa się w Polsce, a nie w Brukseli. Gdyby jednak były realne szanse na sukces, to gotów byłbym walczyć o mandat. Kandydowanie dla samego kandydowania mnie nie interesuje.

[b]Czy tacy politycy jak Aleksander Kwaśniewski czy Marek Borowski mają coś jeszcze do powiedzenia na lewicy?[/b]

Borowski ma na swoim koncie szereg porażek. Jego pomysł rozbicia SLD i zbudowania SdPl poniósł klęskę. Na dodatek atakował Sojusz, co działacze tej partii do dziś mu pamiętają i dlatego go nie akceptują. Kwaśniewski to inna historia. On ma ogromny dar uwodzenia i gdyby chciał, miałby wpływ na Grzegorza Napieralskiego i innych liderów SLD.

[b]Rz: Poprzedni rok był dla lewicy chyba najgorszy od 20 lat. Jaki będzie obecny?[/b]

[b]Leszek Miller:[/b] Powinien przynieść dwa ważne rozstrzygnięcia. Po pierwsze ujawnić prawdziwą siłę lewicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego, bo to będzie poważny sprawdzian. Po drugie powinna zostać rozstrzygnięta rywalizacja wewnątrz SLD. Ta sprawa rzutuje na wizerunek całej lewicy.

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!