[b]Misję tworzenia nowego rządu otrzymał w piątek Beniamin Netanjahu, zwany Bibim. Sądzi pani, że zdoła zbudować koalicję i zostać nowym szefem izraelskiego rządu? [/b]
Ma na to duże szanse, ale będzie bardzo nieszczęśliwym premierem. On naprawdę nie chciał koalicji rządowej składającej się z tak skrajnych ugrupowań. Netanjahu zdaje sobie sprawę, że choć dzięki nim jest w stanie zostać premierem, to nie ma z tymi partiami wspólnego celu i trudno mu będzie znaleźć wspólny język. Trafne byłoby tu porównanie do sytuacji, gdy lider Prawa i Sprawiedliwości tworzył rząd z Ligą Polskich Rodzin i Samoobroną. Choć nikt nie jest szczęśliwy z powodu jej powstania, to jest to jedyna koalicja możliwa do zbudowania. Idealny dla Izraela byłby rząd składający się z Likudu, Kadimy i Partii Pracy. Ale właśnie dlatego, że byłby idealny, to nie powstanie.
[b] Nowy izraelski rząd nie będzie dobrze postrzegany zagranicą. Zwłaszcza Barack Obama nie ucieszył się zapewne na wieść o nominacji dla Netanjahu. [/b]
Oczywiście, że nie. Ale przecież nie cieszy się nawet sam Bibi. Przywódczyni Kadimy Cipi Liwni kategorycznie stwierdziła, że koalicja z Netanjahu nie wchodzi w grę.
[b] Co jest trudniejsze dla nowego premiera, koalicja ze skrajnym nacjonalistą Awigdorem Liebermanem czy z mniejszymi radykalnymi partiami religijnymi? [/b]