Uważał go za barbarzyństwo. Zabraniał wiernym pomagać Niemcom w mordowaniu Żydów. Udzielał im też schronienia. Kilka osób ukrył w rezydencji przy katedrze św. Jura we Lwowie, a w klasztorach umieścił żydowskie dzieci. W taki sposób uratował się m.in. późniejszy naczelny rabin Wojska Polskiego Dawid Kahane i późniejszy minister spraw zagranicznych Polski Adam Daniel Rotfeld.
[b]A jaki był jego stosunek do ludobójstwa Polaków w Galicji Wschodniej?[/b]
Był przeciwny, ale nie umiał tego powstrzymać. Na prośby biskupów łacińskich, swoich krewnych i rodzin pomordowanych, które przychodziły do jego rezydencji, starał się wpłynąć na wiernych. Zabraniał udziału w rzeziach, groził ekskomuniką. Nie przynosiło to jednak większych rezultatów. Szeptycki liczył, że uda mu się schrystianizować nacjonalistyczny ruch zachodnioukraiński. Nie mógł zresztą uwierzyć, że ta sama struktura, z którą rozmawia o kwestiach politycznych, dokonuje masowych czystek etnicznych. Mówiono mu, że to dzieło zradykalizowanych luźnych band. To było naiwne z jego strony i do dziś Polacy mają do niego o to pretensje.
[b]Chyba słuszne?[/b]
Słuszne. Podobnie było z objęciem patronatu nad Dywizją SS-Galizien. Metropolita uznał, że nie ma ceny, której nie można by zapłacić za utworzenie regularnych, wyszkolonych i uzbrojonych ukraińskich jednostek wojskowych. Uważał, że to wojsko okaże się bezcenne, gdy przyjdzie moment budowy Ukrainy.
[b]Pomysł podobny do tego, jaki miał Piłsudski, budując Legiony u boku zaborcy austriackiego?[/b]
Założenie podobne, tylko współpracownik tym razem szatański. Szeptycki uważał jednak, że ludzie, którzy znajdą się w dywizji znajdą się pod kontrolą, nie pójdą do leśnych band i powstrzymają się od mordów. Dlatego posłał tam swoich kapelanów polowych. Projekt zakończył się całkowitym fiaskiem. Wycofując się, dywizja przeszła krwawym szlakiem przez południową Polskę. Nawet pod Bochnią spacyfikowali wieś. Skutki były więc odwrotne od zamierzonych.
[b]Również koncepcja proniemiecka zakończyła się fiaskiem.[/b]
Z tych wszystkich pragnień i projektów, pozostała tylko wysoka cena, o której zapłaceniu mówił Szeptycki. Czyli ciążący na nim do dziś zarzut kolaboracji.
[b]Jego reputacji na pewno nie pomogło również to, że w 1944 roku – po ponownym zajęciu Lwowa przez bolszewików – napisał wiernopoddańczy list do Stalina. Jak wytłumaczyć coś tak sprzecznego z całym jego dotychczasowym życiorysem?[/b]
To już są ostatnie miesiące życia metropolity, był bardzo chory i nie jestem pewien, czy to rzeczywiście on napisał ten list. Dziś się przypuszcza, że to mógł być falsyfikat, albo też tłumaczy się ten list wymogami polityki realnej. Szeptycki chciał iść na ugodę, żeby nie dopuścić do likwidacji Kościoła greckokatolickiego, co zresztą szybko nastąpiło. Metropolita umarł jeszcze przed zakończeniem wojny, 1 listopada 1944 roku. Porządku na pogrzebie pilnowali żołnierze Armii Czerwonej.
[b]Bardzo wymowne zakończenie.[/b]
Tak. Szeptycki przegrał. Ani nie pozyskał prawosławia dla unii, ani nie nawrócił zachodnioukraińskich nacjonalistów. Sprawa Ukrainy była przegrana na pół wieku.
[b]A poparcie Trzeciej Rzeszy kosztowało go beatyfikację?[/b]
Zobaczymy, bo podobno kolejna próba wyniesienia metropolity na ołtarze ma się powieść. Jeżeli tak się stanie, to pewnie dojdzie do wielu protestów, a Andrzej Szeptycki nie stanie się obiektem kultu w Polsce.
[b]Czy Kresowianie nie przesadzają w swojej krytyce tej postaci?[/b]
Ja rozumiem ich ból. Problem polega na tym, że środowiska, które gloryfikują dziś w Polsce Szeptyckiego, nie chcą żadnego dialogu z ludźmi takimi jak ksiądz Isakowicz-Zaleski. Nie liczą się z ich wrażliwością, spychają na margines jako radykałów, piszą na nich paszkwile. Nie dostrzegają, że metropolita był postacią złożoną i niejednoznaczną. Miał momenty heroiczne, ale popełnił też katastrofalne błędy. To, czego brakuje w Polsce, to spokojnej dyskusji na temat tego człowieka i jego spuścizny. Paradoksalnie, toczy się ona w Izraelu. Tam równy szacunek okazuje się ludziom, którzy ucierpieli na skutek działań zachodnioukraińskich nacjonalistów, jak i tym, których metropolita uratował.
[b]Dlaczego taki dialog jest w Polsce niemożliwy?[/b]
Gdy w 1986 roku w Klubie Inteligencji Katolickiej w Krakowie wystąpiłem z wykładem próbującym tłumaczyć niektóre zachowania Szeptyckiego, spotkałem się z ostrą reakcją Kresowian. Ci ludzie nie chcieli słuchać żadnych argumentów. Dziś widzę, że coś takiego dzieje się po drugiej stronie. Kult Szeptyckiego w Polsce zamyka się w sektę, która nie dopuszcza żadnych głosów krytyki na jego temat. Na krakowskiej konferencji usłyszałem coś, co przekracza już wszelkie granice zdrowego rozsądku: że kardynał Wyszyński, dwukrotnie blokując proces beatyfikacji Szeptyckiego, działał jako agent Związku Sowieckiego. Tezę tę zawarto w filmie dokumentalnym nakręconym przez TVP, który zostanie wyemitowany 17 stycznia z okazji Tygodnia Ekumenicznego. Niewyobrażalna manipulacja.
[ramka]W zeszłym tygodniu doszło do skandalu w budynku Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie. Na międzynarodową konferencję naukową „Metropolita Andrzej Szeptycki – człowiek Kościoła, działacz społeczny, mąż stanu” wtargnęła grupa Kresowian pod wodzą ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Z transparentem „Szeptycki popierał Hitlera i SS-Galizien” w rękach sprzeciwili się gloryfikowaniu greckokatolickiego metropolity Lwowa. Ks. Isakowicz zapowiedział, że będzie protestował przeciwko beatyfikacji Andrzeja Szeptyckiego (1865 – 1944).[/ramka]