Wilno, 18 maja 2010 r.
Związek Polaków na Litwie z niepokojem obserwuje sytuację, zaistniałą wokół używania języka ojczystego - polskiego - w napisach publicznych. Ostatnio nasiliły się wyczyny litewskich urzędników z Inspekcji Języka Państwowego. W kraju, który od przeszło 6 lat jest członkiem Unii Europejskiej, mniejszość narodowa jest karana finansowo za używanie języka ojczystego. ZPL uważa, iż działania urzędników Inspekcji Języka Państwowego, które są sprzeczne z założeniami dokumentów międzynarodowych, ratyfikowanych przez Republikę Litewską, wyraźnie godzą w prestiż naszego kraju.
Litewski parlament w drodze akcesyjnej do Unii Europejskiej przyjął założenia Konwencji Ramowej o ochronie mniejszości narodowych, która przewiduje możliwość używania języka ojczystego mniejszości narodowej w życiu publicznym, w miejscach, zwarcie zamieszkałych przez te mniejszości.
Władze litewskie z premedytacją nie wywiązują się też z założeń Traktatu pomiędzy Rzeczypospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. Komisarz Praw Człowieka Rady Europy Thomas Hammarberg pisał już do premiera Andriusa Kubiliusa, zaznaczając, iż brak napisów i znaków topograficznych w języku polskim na Wileńszczyźnie jest sprzeczne z Konwencją Ramową o ochronie mniejszości narodowych. Wyraźnie to przeczy art. 2 oraz art. 11 ust. 2 i 3 rzeczonego dokumentu.
Z ubolewaniem należy zaakcentować, że Republika Litewska, której urzędnicy wymierzają grzywny obywatelom za używanie języka ojczystego, stała się dotąd niebywałym precedensem w Unii Europejskiej, coraz częściej negatywnie wymieniana na forach międzynarodowych, co kompromituje nasze państwo.