– Mówi się, że każdy mężczyzna powinien zbudować dom, posadzić drzewo i spłodzić syna, więc myślę, że to nic dziwnego, iż to drzewo pojawia się w różnego rodzaju spotach – komentował Poncyljusz pierwszy spot wyborczy Jarosława Kaczyńskiego, w którym kandydat PiS na prezydenta sadzi dąb.
Te słowa wywołały medialną burzę. W Internecie pojawiały się komentarze: "Poncyljusz kpi z Kaczyńskiego".
– Nie przywiązujemy do tego wagi – twierdzi Adam Lipiński, wiceprezes PiS. Tymczasem już miesiąc temu Joanna Kluzik-Rostkowska, szefowa sztabu, zapowiadała w TOK FM: – Paweł wyczerpał limit wpadek.
Odnosiła się do dwóch niefortunnych wypowiedzi Poncyljusza. W jednej zapowiadał przedwcześnie pierwszą konferencję prasową Kaczyńskiego. W drugiej mówił, że apel wdów ofiar katastrofy smoleńskiej, by tragedii nie wykorzystywać w kampanii, ma podtekst polityczny. Poncyljusz tego samego dnia przeprosił rodziny ofiar. A Kluzik -Rostkowska podkreślała, że jest dobrym rzecznikiem.
– Ta kampania jest prowadzona w takim tempie, że wszyscy popełniamy gafy. Myślę, że po tych dwóch wpadkach Paweł będzie uważniej ważył słowa. Udawało mu się to przez miesiąc. Aż do konferencji na temat najnowszego spotu Jarosława Kaczyńskiego.