Nie znam polityka, który by powiedział, że z sondażami jest coś nie tak, kiedy poparcie dla jego partii jest w nich wysokie. Narzekanie zaczyna się z reguły wtedy, kiedy poparcie spada. Zresztą, krytykując sondaże, politycy sami przyczyniają się do tego, że ich wyborcy niechętnie biorą w nich udział. Kiedyś Andrzej Lepper twierdził, że sondaże kłamią. Efekt był taki, że jego wyborcy odmawiali w nich udziału. Kiedy Lepper zaczął cieplej wyrażać się o sondażach, zmieniło się też nastawienie jego wyborców i od tej pory Samoobrona prawie nigdy nie była w sondażach niedoszacowana.
[b]Same firmy badawcze nie mają sobie nic do zarzucenia?[/b]
My jako branża też mamy za co uderzyć się w piersi. Pod presją rynku ulegamy pokusie pójścia na skróty. Nauczyliśmy klientów, że wszystko można zrobić tanio i szybko, a za połowę ceny nawet dwa razy więcej. To – jak widać – niestety się mści. Mamy jedne z najtańszych badań w całej Europie, już chyba tylko Albania jest tańsza niż Polska. Mamy aspiracje być w G20, a jesteśmy na 48. miejscu, jeżeli chodzi o poziom cen na świecie według zestawienia ESOMAR. Jakość, niestety, musi kosztować. Przykład z ostatnio rozstrzygniętego przetargu dla jednego z dużych miast: nasza oferta wynosiła około 240 tys. zł, w tym same koszty ankieterskie to ponad 120 tys. zł. Tymczasem wygrała firma z ofertą około 70 tys. zł. Tam nie ma miejsca na jakość!
[b]Czy istnieje różnica między sondażami politycznymi a badaniami konsumenckimi?[/b]
Ktoś oczywiście powie, że w badaniach konsumenckich wszystko jest prostsze, łatwiejsze i działa. A po prostu to jest tak, że tam nikt nie mówi: sprawdzam, i wszystko jakoś się kręci – niestety! My chcemy przekładać wiedzę i doświadczenie z jednych badań na drugie i na tym budować wartość dla naszych klientów. Nie sprowadzajmy naszej roli do pozycji firmy dzwoniącej po ludziach czy zadającej jedynie pytania. Mamy przecież dostarczać informacji o społeczeństwie, niezależnie od tego, czy badamy partie polityczne czy jogurty. Dobór metody do problemu to jest rola badacza. Proszę sobie przypomnieć, z jaką chwałą i dumą rok temu odtrąbiano śmierć exit poll i zwycięstwo sondaży telefonicznych po wyborach do europarlamentu. Widzimy, jak to się skończyło, a przed nami kolejne pokusy, chociażby badania przez Internet.