Migalski: Tańczymy, jak nam Tusk czy Komorowski zagrają

Zamiast rozliczać PO, wchodzimy na miny - mówi Marek Migalski, europoseł PiS

Publikacja: 26.07.2010 21:30

Marek Migalski

Marek Migalski

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

[b]Rz: "Od 4 lipca ponosimy same porażki. Jesteśmy w stałej defensywie. Tracimy kolejne punkty" – to wpis w pańskim blogu. Tytuł też jest znaczący: "Luźne powyborcze i posobotnie refleksje".[/b]

[b]Marek Migalski, eurodeputowany PiS:[/b] Tak napisałem, bo to prawda. To widać gołym okiem. Kampania wyborcza była naszą ofensywą, doganialiśmy głównego przeciwnika, nadrobiliśmy kilkadziesiąt procent straty i przegraliśmy o włos. Natomiast ostatnie trzy tygodnie są czasem, w którym jesteśmy wpuszczani na kolejne miny, na co reagujemy zupełnie bezradnie.

Ściągamy na siebie falę krytyki, także ze strony osób, które zaufały nam w czasie kampanii. Ci ludzie często dziś nie wiedzą, co myśleć o tym wszystkim. To czas, w którym nie potrafimy poradzić sobie z własnym przekazem, nie umiemy przekazać wyborcom tego, co chcemy. Za to jesteśmy opisywani w sposób, który jest korzystny dla naszych przeciwników politycznych.

[b]Przepraszam, ale nowy kurs PiS to wynik decyzji lidera partii, a nie czegoś innego. [/b]

Odpowiem tak: przyznaję rację Jackowi Kurskiemu i Zbigniewowi Ziobrze, że niepodnoszenie kwestii katastrofy smoleńskiej w czasie kampanii prezydenckiej było błędem. Trzeba to przyznać, bo jeśli my sami zamknęliśmy sobie usta w domaganiu się wyjaśnień – a pamiętajmy, że to katastrofa była przyczyną wcześniejszych wyborów – to znaczy, że przestraszyliśmy się tych, którzy nas zastraszyli, zarzucając nam nekrofilię, granie grobami, lub wyśmiewali czerń sukienek naszych posłanek. To im się udało, bo nas przyblokowali. Dzisiaj słuszną decyzją jest powrót do tej kwestii, ale formuła rozpoczęcia tej debaty jest kontrskuteczna.

Tragedię trzeba wyjaśnić, bo to katastrofa bez precedensu w historii Polski. Mamy obowiązek ją wyjaśnić, ale nie jako partia, lecz jako kraj. Podnoszenie tej kwestii jest oczywiste. Natomiast słowa, które padają z naszej strony – pamiętajmy przy tym, że ze strony Platformy padają słowa haniebne – brzmią niezręcznie i mało skutecznie.

[b]Nawet gdyby te słowa brzmiały dużo zręczniej, to nadal byłoby prawdziwe pańskie zdanie: "Daliśmy się wpuścić w spór o krzyż, o tragedię smoleńską, zajmujemy się wciąż sobą, a nie rozliczaniem PO z obietnic wyborczych". Tu nie chodzi o formę, ale o to, że jest to teraz jedyny przekaz PiS.[/b]

Od trzech tygodni nikt nie zadaje pytań – i to jest nasza wina – o to na przykład, jak realizowane jest 500 dni spokoju, o które apelowali politycy Platformy, czy jak się czują nauczyciele, którym obiecano od września 35 proc. podwyżki, a w efekcie dostaną tylko 7 proc., i to od września przyszłego roku. Nie rozliczamy PO – tematem debaty są nasze rozliczenia.

Mam świadomość, że ten wywiad też się w to wpisuje, ale moja intencja jest dokładnie odwrotna, czyli zwrócenie uwagi na to zjawisko. I nie jest to wyłącznie skutek działalności nieprzychylnych wobec nas mediów. Jest oczywiste, że wiele z nich woli rozliczać nas, a nie swoich ulubieńców z PO, ale my też, niestety, dajemy do tego okazję. Spór o krzyż jest tego klasycznym przykładem. Rzeczywiście, Bronisław Komorowski nieprzypadkowo poruszył ten temat w "Gazecie Wyborczej", a my zaczęliśmy brnąć, jak oczekiwali nasi polityczni przeciwnicy. Tańczymy tak, jak zagrają nam Komorowski, Donald Tusk czy Adam Michnik.

[b]A słowa z blogu o władzach PiS, że gdyby "zostali wybrani autorzy bardzo dobrego wyniku wyborczego, mogłoby to oznaczać, że nagradza się ich za tę pracę"? Rozumiem, że to czysta ironia, bo młodsze pokolenie w PiS zostało pominięte w ostatnim rozdaniu. [/b]

Tak, to czysta ironia. Jeśli kampania prezydencka Jarosława Kaczyńskiego była dobra, to ludzie, którzy za nią odpowiadali, powinni być za to publicznie wynagrodzeni. Albo to była zła kampania, wtedy ci sami ludzie powinni być publicznie ukarani i pozbawieni swoich funkcji.

Jeśli władze partii uznały kampanię za udaną i rozszerzającą poparcie dla nas na nowe środowiska, to trzeba zadać pytanie, gdzie są teraz ludzie ją prowadzący. Czy to są ci, którzy dostali nominacje?

To, co mi przeszkadzało w moim poprzednim życiu naukowca, to były niejasne kryteria awansu. Nie wiadomo było, dlaczego ktoś robił habilitację, a ktoś nie, ktoś dostawał etat, a komuś nie publikowano książki. Partia musi funkcjonować transparentnie. Nie może być tak, że nie wiadomo, za co ktoś awansuje, a za co ktoś idzie na polityczną emeryturę.

[b]W blogu napisał pan, że chce się zapisać do partii, bo "a nuż na wiceprezesa wybiorą". Czy to drwina z dekoracyjności tej funkcji? [/b]

Raczej jest to odniesienie do tego, że pani Beata Szydło została wiceprezesem PiS. Bez ironii muszę się przyznać, że o pani Szydło zupełnie nic nie słyszałem aż do tej soboty. To może świadczyć fatalnie o mnie. Ale może też świadczyć o tym, że wiceprezesem partii, z którą związałem swój los, może zostać każdy jej członek.

To na swój sposób pozytywne i optymistyczne. Widać każdy z nas nosi buławę w plecaku.

[b]O nie. Za te słowa przyjdzie czas zemsty na Marku Migalskim. I ze strony prezesa Kaczyńskiego, i ze strony wiceprezes Szydło. [/b]

Jeśli to, co mówię, jest nieprawdziwe i głupie, to tak jak dezertera w czasie wyprawy wojennej należy mnie poćwiartować. A jeśli to rzeczy prawdziwe i słuszne, to oczekuję mis pełnych mięsiwa i tuzina dziewic.

[b]W takim razie poproszę o zimną i bezstronną analizę politologiczną tego, co wydarzyło się w sobotę. [/b]

Sobotnie decyzje oznaczają, że Jarosław Kaczyński w dalszym ciągu wyznaje zasadę, iż ponad przymioty intelektu ceni cnotę lojalności.

[b]To dobrze czy źle? [/b]

Dla partii to się okaże. W przeciwieństwie do prezesa uważam, że te dwie cechy nie są alternatywne, ale komplementarne.

[b]Rz: "Od 4 lipca ponosimy same porażki. Jesteśmy w stałej defensywie. Tracimy kolejne punkty" – to wpis w pańskim blogu. Tytuł też jest znaczący: "Luźne powyborcze i posobotnie refleksje".[/b]

[b]Marek Migalski, eurodeputowany PiS:[/b] Tak napisałem, bo to prawda. To widać gołym okiem. Kampania wyborcza była naszą ofensywą, doganialiśmy głównego przeciwnika, nadrobiliśmy kilkadziesiąt procent straty i przegraliśmy o włos. Natomiast ostatnie trzy tygodnie są czasem, w którym jesteśmy wpuszczani na kolejne miny, na co reagujemy zupełnie bezradnie.

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!