– Bogatynia nie jest sama – zapewniał prezydent Bronisław Komorowski mieszkańców. Przyjechał do nich z marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyną.
Jeszcze przez przynajmniej dwa tygodnie zrujnowane przez sobotnią powódź miasto będzie niemal odcięte od świata – jedyna droga dojazdowa po stronie polskiej, od Zgorzelca, nie będzie odbudowana wcześniej.
Od poniedziałku żywność i najbardziej potrzebne artykuły dowożą również śmigłowce. Na miejscu pracuje ponad 400 żołnierzy, a władze Bogatyni zapewniają, że magazyny są pełne żywności, i proszą raczej o środki czystości, ubrania i narzędzia potrzebne do sprzątania miasta.
– Jestem pod smutnym wrażeniem dramatu pięknej miejscowości i fajnych ludzi, ale i dobrym – widać, że nie brakuje ani sił, ani środków do reagowania – mówił Komorowski. – Jestem też pod wrażeniem solidarności ludzkiej i sąsiedzkiej. Nie ma problemu braku pieniędzy, sił ludzkich i zasobów. Są trudne do pokonania bariery natury technologicznej.
W ocenie prezydenta zniszczona droga do Zgorzelca to kluczowy problem wstrzymujący odbudowę.