[b] "Rz": Według szefa dyplomacji Luksemburga po wprowadzeniu ustawy medialnej Węgry nie są państwem godnym sprawowania przewodnictwa w UE...[/b]
[b]Agoston Mraz:[/b] Premier Luksemburga powiedział jednak, że minister nie wyraził oficjalnego stanowiska rządu. Wydaje się, że źródeł krytyki Budapesztu ze strony wielu zagranicznych polityków powinniśmy się doszukiwać nie tyle w rzetelnej ocenie nowego węgierskiego prawa medialnego, ile w przynależności partyjnej tych polityków. Warto zwrócić uwagę, że luksemburski szef dyplomacji należy do partii socjalistycznej. Poza tym, jeśli się nie dysponuje oficjalnym tłumaczeniem długiej i skomplikowanej ustawy medialnej, jest zwyczajnie niemożliwe albo przynajmniej bardzo trudne stwierdzić, co jest w niej takiego złego.
[b] Francuski dziennik „Liberation” proponował, by zgodnie z artykułem 7 traktatu o Unii Europejskiej zawiesić prawo Węgier do przewodnictwa. Czy to możliwe?[/b]
Sytuacja polityczna na Węgrzech jest zupełnie wyjątkowa i nieporównywalna z żadnym innym krajem. Jedno ugrupowanie zdobyło dwie trzecie mandatów w parlamencie i przeprowadza olbrzymie zmiany w państwie. Ludzie ci zdobyli jednak mandat do rządzenia zgodnie z regułami, których sami nie ustanowili, dlatego nie można mówić o zagrożeniu dla demokracji. Jeśli w 2014 r. na Węgrzech będą wolne wybory – a będą – to nikt nie musi się martwić o stan demokracji w naszym kraju. Węgry to nie Rosja! Węgierski rząd obiecał, że dokona oceny ustawy medialnej po pół roku lub roku jej funkcjonowania. Jeśli w tekście są błędy lub niejasne paragrafy, zostaną poprawione.
[b]Nie obawia się pan, że przywódcy UE zbojkotują szczyt w Budapeszcie, jeżeli w mediach nie ustanie krytyka „dyktatorskich zapędów” Orbana?[/b]