[b]Rz: Czy można się spodziewać, że wizyta Hu Jintao w Waszyngtonie będzie punktem zwrotnym w coraz bardziej napiętych relacjach między Chinami i USA?[/b]
[b]Valerie Niquet:[/b] Absolutnie nie. I myślę, że Amerykanie stracili już wszelkie złudzenia, że Chiny mogą stać się dla nich strategicznym partnerem. Odkąd Barack Obama został prezydentem, rozpaczliwie próbował poprawić stosunki z Pekinem. I doznał szoku, gdy okazało się, że Chiny odebrały to jako oznakę słabości i zaczęły coraz agresywniej poczynać sobie w regionie, między innymi popierać reżim północno- koreański. Szczyt klimatyczny w Kopenhadze był kolejnym bolesnym ciosem dla USA, okazało się bowiem, że Chiny nie zamierzają działać pod dyktando Zachodu. Relacje, które były dotychczas naznaczone idealizmem, szczególnie po stronie Amerykanów, zamieniły się w otwartą próbę sił. Wizyta Hu Jintao jest więc głównie przedsięwzięciem wizerunkowym. Wprawdzie oba kraje mają wspólne interesy ekonomiczne (choćby zależność juana i dolara, tu da się znaleźć płaszczyznę porozumienia), ale ich strategiczne interesy są całkowicie przeciwstawne i to się raczej nie zmieni.
[b]USA wciąż jednak mówią, że liczą na wsparcie Chin w kwestii programu atomowego Iranu czy Korei Północnej.[/b]
Chiny nie mają żadnego powodu, by poprzeć Waszyngton ani w jednej, ani w drugiej sprawie. Reżim w Pekinie potrafi sobie radzić z presją zewnętrzną. Kiedy staje się ona zbyt silna, zamyka się w sobie. Zarówno Iran, jak i Korea Północna to dla Pekinu karty przetargowe w walce o wpływy. Pozwalają one także Chinom odgrywać rolę języczka u wagi, choćby w ONZ. Iran to także duży rynek zbytu dla Pekinu. W tej chwili Chiny coraz bardziej się izolują od reszty świata i zbroją na potęgę. USA wreszcie zrozumiały, że muszą zmienić stosunek do tego kraju, bo nie jest on odpowiedzialnym partnerem, w każdym razie nie z punktu widzenia sojuszu. Tu chodzi o wywieranie wpływów w rejonie Azji i Pacyfiku, Chiny zaś dobrze wiedzą, że tylko USA mogą im w tym przeszkodzić.
[b]Barack Obama wspomniał o kwestii praw człowieka. To wyraz odwagi czy naiwność?[/b]