– Teresa Liszcz była posłem X kadencji i brała udział w uchwalaniu przepisów, które kwestionujemy. Mirosław Granat zaś jest związany z Uniwersytetem Kardynała Stefana Wyszyńskiego, podlegającym kardynałowi Kazimierzowi Nyczowi – tłumaczy w rozmowie z „Rz” poseł SLD Sławomir Kopyciński. – Mogą być więc posądzeni, że orzekają we własnej sprawie.
Sojusz zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego przepis stanowiący, że decyzje rządowo-kościelnej Komisji Majątkowej, która przesądzała o zwrocie kościołom mienia, są ostateczne. Według lewicy zamknięto w ten sposób samorządom drogę do ewentualnego odwołania od takich decyzji w sądzie. Wniosek SLD czekał dwa lata na rozpatrzenie. W tym czasie własną skargę w tej sprawie, uzupełniającą wniosek SLD, złożyła do Trybunału Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich. Ostatecznie TK zdecydował, że sprawa stanie na wokandzie 31 stycznia – dzień przed wejściem w życie ustawy, która likwiduje Komisję Majątkową 1 marca.
Kilka dni po ogłoszeniu terminu rozprawy marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna (PO) wniósł o jej odroczenie. Uzasadnił to m.in. zagrożeniem dla finansów państwa. Według Kopycińskiego marszałek uznał, że SLD wygra sprawę, i część samorządów ruszy do sądów, by odzyskać przekazane mienie.
– Najwyraźniej Schetyna liczy, że jeżeli sprawa zostanie odroczona i w tym czasie Komisja Majątkowa przestanie działać, to Trybunał uzna naszą skargę za bezzasadną i samorządy stracą szansę na dochodzenie swoich spraw – mówi Kopyciński.