Wojciech Kamieniecki: W NCBR oceny są obiektywne

Łukasz Szumowski nie ingerował w działanie Centrum - mówi dr inż. Wojciech Kamieniecki, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Aktualizacja: 10.06.2020 22:32 Publikacja: 09.06.2020 18:59

dr inż. Wojciech Kamieniecki, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju

dr inż. Wojciech Kamieniecki, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju

Foto: fot. Piotr Waniorek

Panie Dyrektorze, czym są w ogóle projekty Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, o których ostatnio tak głośno?

NCBR od lat wspiera polskich przedsiębiorców I naukowców w realizacji innowacyjnych projektów. Cechą wspólną tych przedsięwzięć jest innowacyjność. Suma przekazanych przez lata  środków osiągnęła kwotę 59 mld złotych. Natomiast większość  wydarzeń o których dziś głośno w mediach miało miejsce wiele lat temu, tylko niewiele z nich dotyczy ubiegłego czy 2018 roku. Mówimy więc o procesach, które podlegały innym uregulowaniom, w stosunku do których stosowane były inne kryteria niż obecnie. Druga rzecz, którą trzeba mieć na uwadze, to fakt że  stanowią one w ujęciu wartościowym i ilościowym ułamek procenta działalności NCBR.

Mówi pan tu o projektach związanych z rodziną ministra Szumowskiego?

Tak. Na przykład firma OncoArendi składała 16 projektów, z tego 5 nie zostało uwzględnionych, 11 zaś otrzymało dofinansowanie. Ale znowu, jeśli popatrzymy na to z innej perspektywy, to firmy kojarzone z panem ministrem nie są w czołówce grantobiorców NCBR.

No właśnie – ale Polacy śledzący sprawę dalej chyba nie mają jasności, co to za projekty ani jak przebiega procedura.

Do NCBR można zgłaszać projekty badawcze, innowacyjne. Zgłaszają firmy, ale także uczelnie czy instytuty badawcze, często wnioskodawcą jest konsorcjum wspomnianych podmiotów. NCBR, przy pomocy ekspertów własnych i zewnętrznych, ocenia wniosek. Nie patrzy na strukturę własnościową wnioskodawcy. Ocenie podlega zespół, który ma realizować projekt. To jedno z kryteriów oceny merytorycznej. Drugie to zdolność zespołu do realizacji projektu. Dalsze kryteria to wizja przeprowadzenia projektu, sposób realizacji, podzielenie go na etapy, co zresztą jest oceniane w pierwszej kolejności.

No dobrze, ale co konkretnie mają na celu te projekty?

Współfinansowane przez Centrum projekty, to przedsięwzięcia innowacyjne, badawcze, które mają potencjał do komercjalizacji. Oparte nie na opisywaniu rzeczywistości, a na wypracowywaniu innowacyjnych rozwiązań i  wdrażaniu ich w praktyce. Cechą, która musi wyróżniać projekt zgłoszony do nas, jest jego innowacyjność w skali kraju. Czyli jeśli jakiś pomysł już został w kraju zastosowany, to u nas nie może być finansowany. Nasi beneficjenci zrealizowali i realizują wiele niezwykle innowacyjnych projektów. Począwszy od innowacyjnych metod tworzenia gier komputerowych, produkcji nawozów sztucznych, poprzez bardzo szeroki wachlarz rozwiązań bazujących na AI pomagających np. osobom niedowidzącym, nowoczesne rozwiązania informatyczne korzystające ze zbiorów Big Data, skończywszy na nowatorskich metodach walki z Koronawirusem. Lista byłaby bardzo długa.

Programy, o których mowa w mediach – BridgeAlfa i BridgeClassic, różnią się od tych projektów?

Jest to inny, kolejny z oferowanych przez nas, instrumentów wspierania innowacji. Do tej pory mówiliśmy o grantach, czyli bezzwrotnej dotacji, która jest wypłacana równolegle z postępem realizacji projektu. Beneficjent ma doprowadzić do osiągnięcia celu badawczego, a później jego wdrożenia. Natomiast programy, o których pan wspomina, polegają na tym, że my jako NCBR inwestujemy 80 proc. środków w prywatny fundusz inwestycyjny, zaś pozostałe 20 proc. fundusz musi zapewnić z własnych zasobów finansowych. Otrzymane w ten sposób 100 proc. jest wykorzystywane do finansowania różnych podmiotów, głównie startupów będących we wczesnej fazie rozwoju, w celu realizacji przez nie projektów innowacyjnych.

Fundusze BridgeAlfa i BridgeClassic inwestując we wspomniane startupy obejmują ich akcje. Mamy obecnie ok. 70 takich funduszy inwestycyjnych BridgeAlfa i BridgeClassic. Zainwestowały one w około 450 startupów realizujących swoje pomysły. To są wszystko inwestycje stosunkowo niewielkie, na poziomie 1 mln złotych, ale obarczone ogromnym ryzykiem, bo inwestuje się gównie w pomysł. Wszędzie na świecie taka działalność daje sukces na poziomie 20 proc, czasami nawet kilkunastu procent. Ale taka działalność daje nam ogromną szansę na osiągnięcie prawdziwych innowacyjnych rozwiązań niosących przełom w technologiach czy produktach. Dlatego warto jest podejmować takie ryzyko.

Firmy związane z rodziną ministra były inaczej traktowane?

Nie mam takiego przekonania. Trudno by było to zrobić. Ktoś powie, iż w sytuacji, gdy brat wnioskodawcy funkcjonuje w ministerstwie nadzorującym daną instytucję, pracownikowi tej instytucji może się wydawać, że powinien lepiej traktować taki wniosek. Po pierwsze – wierzę w bezstronność i uczciwość pracowników. Po drugie – w NCBR funkcjonują procedury, które są w sposób ciągły zmieniane, by były coraz bardziej doskonałe, bo to pozwala na zobiektywizowanie oceny. Zamykają też one skutecznie drogę do bezpośredniej interwencji. A na koniec pragnę dodać, iż sami wewnętrznie kontrolujemy przebieg procesów poprzez dedykowane jednostki organizacyjne (kontrola projektów, audyt wewnętrzny), nie mówiąc już o wielu zewnętrznych kontrolach  prowadzonych na różnych poziomach. 

Co w takim razie z konfliktem interesów?

Wróćmy zatem do historii. W świetle obowiązujących ówcześnie procedur (w roku 2015) obowiązywała inna definicja konfliktu interesów niż obecnie. W tym kontekście można stwierdzić, że wyłączenie się brata pana ministra z oceny wniosku (jego podpis nie istnieje na liście obecności członków panelu oceniającego wniosek), było wystarczające, by nie zachodził konflikt interesów. Było jedno posiedzenie Komitetu Sterującego, w którym miał zasiadać brat ministra Szumowskiego, on miał ocenić projekt, który sam złożył. Wyłączył się jednak z tej oceny, a nikt wówczas nie wymagał, by wyłączył się z oceny innych wniosków złożonych w tym konkursie. W myśl dzisiejszych standardów ten konflikt interesów jest dokładniej oceniany. Ekspert musi stwierdzić brak konfliktu nie tylko wobec projektu ocenianego, ale też wobec wszystkich projektów zgłoszonych w ramach naboru. Nie może być zgłoszony do oceny ekspert, który oceniał projekty konkurencyjne zgłoszone w danym naborze wniosków. Wszystko po to, by nie pojawił się zarzut, iż stronniczo ocenia projekt, gdyż patrzy na niego przez pryzmat konkurencji. W analizowanym okresie definicja braku konfliktu interesów była inna i została spełniona.

Komitet Sterujący ocenia projekty?

Nie. Grupa oceniająca to eksperci uczestniczący w panelach, które mają wyjaśnić co wnioskodawcy chcą osiągnąć w danym projekcie, czy zespół jest w stanie osiągnąć te cele, czy koszty są adekwatne do realizacji badań. O tych kryteriach już wspominałem. Ważnym  kryterium oceny jest wpisywanie się projektu w KIS-y (Krajowe Inteligentne Specjalizacje) . Eksperci są wybierani z puli około 3 tysięcy ekspertów umieszczonych na listach NCBR, na podstawie słów kluczowych związanych z projektem. Np. biotechnologia, agro, czy transport. Z grupy wyłonionych w ten sposób ekspertów są losowo wybierani eksperci do oceny konkretnego wniosku. Wybrany w ten sposób ekspert, po zapoznaniu się z tytułem i innymi atrybutami projektu, musi podpisać oświadczenie, że nie ma konfliktu interesów ani z tym projektem, ani z grupą wszystkich projektów z danego naboru. To oświadczenie podpisywane jest pod rygorem odpowiedzialności karnej.

No dobrze, ale co dalej z tymi projektami?

Pyta pan o realizację? Projekty innowacyjne i badawcze są oceniane na podstawie ustalonych założeń. Poprzez poszczególne etapy procesu badawczego oceniamy, czy hipoteza postawiona na początku projektu jest  poprawna, czy ma szansę zweryfikować się pozytywnie w toku realizacji projektu. Oceny realizacji projektu dokonywane w trakcie jego trwania, w ustalonych wcześniej fazach realizacji, pozwalają na podjęcie decyzji dotyczącej do kontynuacji projektu w niezmienionej formie lub do modyfikacji jego realizacji albo wręcz do zamknięcia. Jeżeli ocena na danym etapie realizacji jest pozytywna, to przechodzimy do kolejnego etapu. I tak finalnie aż do zakończenia badań. Wiele rozwiązań I produktów przygotowanych w tych projektach trafia na rynek, jest to ostateczny cel jaki jest stawiany przed beneficjentami. Jeśli jednak na pewnym etapie badań widać, że wyniki badań znacznie odbiegają od celu jaki zamierzaliśmy osiągnąć, to projekt jest zamykany. Zamknięcie projektu przed jego zakończeniem zwykle nie powoduje żądania zwrotu pieniędzy. Oceniane jest wówczas, na ile sposób prowadzenia badań wypełniał przyjęte założenia. Jeżeli taka ocena jest pozytywna uznajemy, że koszty poniesione podczas prac badawczych były uzasadnione. Reszta środków zarezerwowanych na ten cel wraca do puli dostępnej w kolejnych konkursach. Takie są zasady realizacji projektów innowacyjnych – trzeba brać pod uwagę ryzyko porażki.

A pożyczki? Jak ta dla SimplCardic?

To także już historyczny wątek. Był to pilotażowy program realizowany w 2016 roku. Program polegał na zastosowaniu instrumentów zwrotnych jakimi są m. in. pożyczki dedykowane na realizację projektów innowacyjnych. Pożyczki miały być udzielane na preferencyjnych warunkach, ale oczywiście podlegały zwrotowi. Z danych którymi dysponujemy wynika, że 70 podmiotów stanęło do wspomnianego pilotażowego konkursu, 17 z nich zakwalifikowano  do końcowej oceny, w której jednym z zastosowanych narzędzi był test prywatnego inwestora. M. in. na bazie wyników tych testów w zastosowaniu do wszystkich zakwalifikowanych wniosków wyłoniono jedną spółkę do udzielenia pożyczki. Ten test polega na sprawdzeniu czy, ogólnie mówiąc, biznes - prywatny inwestor zainwestowałby swoje środki w taką preferencyjną pożyczkę na rzecz projektu przedstawianego do realizacji przez każdego z 17 wnioskodawców. Tylko wspominana firma przeszła ten test pozytywnie. Później nie ponowiono tych instrumentów zwrotnych. Skończyło się na pilotażu.

A nadzór ministra Szumowskiego nad projektami? Zarzut jest taki, że minister nadzorował NCBR w chwili, gdy NCBR przyznawał środki firmom jego brata.

Minister Szumowski – z tego co wiem – nie nadzorował nigdy bezpośrednio NCBR. Przypominam, że dotyczy to czasów na wiele lat przed moimi kontaktami z NCBR czy też rozpoczęciem pracy na stanowisku dyrektora Centrum. Był rzeczywiście moment, gdy pan minister, zastępując ministra Piotra Dardzińskiego, formalnie nadzorował działalność Centrum. Trudno mi się wypowiadać, ale z opinii, które poznałem, wynika, że nigdy żadnej ingerencji w działalność Centrum wtedy nie było. To, że pan minister Szumowski podpisał jedną umowę dotacji, wynikało z harmonogramu realizacji budżetu, który był konstruowany wiele miesięcy wcześniej i ostatecznie uchwalany przez Sejm. Samo podpisanie umowy było czynnością stricte administracyjną. Bez tej umowy Centrum nie otrzymałoby na czas pieniędzy na realizację koniecznych zadań. Minister nadzorujący, obojętnie kto nim jest, nie ma wpływu na to, które projekty dostają finansowanie. Ba, nawet ja jako dyrektor Centrum nie mam na to żadnego wpływu. Nie mam możliwości ani czasu, ani intelektualnie nie jestem w stanie ocenić wartości zgłaszanych projektów, a stosowane procedury uniemożliwiają mi wywieranie wpływu na ekspertów oceniających.

Będzie audyt czy zmiany w tej procedurze?

Zmiany są dokonywane cały czas. Upraszczamy  kryteria wyboru projektów , staramy się zmniejszyć ich liczbę i sprawiać by były bardziej czytelne. Zmieniamy procedury dotyczące doboru ekspertów, także w zakresie  spraw związanych z  konfliktem  interesów. Zwiększamy rolę naszych  własnych ekspertów, by bardziej nad tym procesem panować.  Dbamy o to,  by w pełni zachować niezależność ekspertów. Dbamy o anonimowość ekspertów. Wnioskodawcy  przychodząc na panel oceniający ich wniosek nie wiedzą kogo tam zastaną. Oczywiście niezależność ekspertów powoduje niekiedy   zarzuty, że projekty są różnie oceniane, bez wspólnego mianownika. Trudno mi się z tym w pełni zgodzić, ale rozumiem taki punkt widzenia. Pracujemy nad tym, by zachowując w pełni niezależność ekspertów, dążyć do standaryzacji procesów ocen.

Czyli ktoś składający wniosek nie wie kto będzie go oceniał?

Nie wie. Wybieramy ekspertów losowo, ale oczywiście zgodnie z potrzebną  specjalizacją. Projekt dotyczący np. chemii organicznej ocenia specjalista z tej dziedziny. Stawiamy na uczciwość I profesjonalizm.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne