– Ambasady wszystkich krajów chcą docierać do polityków i otrzymywać od nich informacje, których nie ma w gazetach. Ameryce, jako światowemu mocarstwu, jest o to łatwiej – mówi „Rz" jeden z byłych ambasadorów Polski. – Nie wszyscy politycy dzielą się takimi informacjami, ale wielu tak robi i mówi czasami rzeczy, których nigdy publicznie by nie powiedzieli.
Gowin: twórcza interpretacja
O co pytają Amerykanie?
– Głównie o sytuację wewnętrzną, a także o to, jak odbierana jest ich polityka zagraniczna – mówi poseł PO Jarosław Gowin. I potwierdza, że spotkania dyplomatów z politykami nie są rzadkim zjawiskiem. – Amerykanie często wysyłają zaproszenia na takie rozmowy. Ja zgodziłem się tylko raz, a właściwie to konsul odwiedził mnie.
Relację z tego spotkania zawiera ujawniona przez WikiLeaks i opisana przez portal TVN24. pl depesza „Lider krakowskiej PO przepowiada porażkę" z 10 października 2007 r., tuż przed wyborami parlamentarnymi. „Jarosław Gowin powiedział naszemu oficerowi politycznemu, że PO prawdopodobnie przegra wybory" – napisał ambasador Victor Ashe – „Za wyborczy los partii wini Tuska". Według depeszy Gowin uważa, że lider partii „powinien odejść, jeśli PO poniosłaby porażkę", przewiduje rozłam w partii i powstanie nowego ugrupowania skupionego wokół Jana Rokity i Kazimierza Marcinkiewicza. „Kiedy go przycisnęliśmy, Gowin przyznał, że w wypadku rozpadu PO dołączyłby do Rokity" – pisał Ashe.
– To bardzo twórcza interpretacja moich słów – ucina Gowin. – W rozmowie z konsulem krytykowałem głównie amerykańską politykę zagraniczną.